poniedziałek, 6 marca 2023

Chapter ten

 Ian wchodził powoli do pokoju myśląc o tym wszystkim. Sam nie był święty. Otworzył drzwi i zobaczył Jo siedzącą na łóżku.
- Wiedziałem, że wrócisz.
- Ian, ja kocham Ivana. Nie będzie jak zawsze. Nie będzie tak, że zdradzamy się nawzajem i potem wracamy do siebie. Ja przy nim poznałam siebie.
- Co ty gadasz. My jesteśmy dla siebie stworzeni.
- Nie Ian, nie jesteśmy. Zrozumiałam, że nie kocham cię. I nie wrócę do ciebie po kolejnej zdradzie.
- Pieprzona dziwka - podszedł do niej i poczuła mocne uderzenie w twarz. Bała się co może jej zrobić, więc zaczęła krzyczeć. 
- Zamknij się. Jesteś moja i moją pozostaniesz.
- Ty jesteś psychopatą. Zostaw mnie!
- Psychopatą to jest ten koleś z którym mnie teraz zdradzałaś. Ja tylko chcę tego co mi się należy. - zaczął całować ją po szyi, kierując się na piersi, brzuch i między nogi.
- Zniszczę cię ty chuju - powiedziała Jo gdy zaczął w nią wchodzić.  

15 stycznia, Moskwa
- Łukasz, gdzie jest Jo?! - wydarł się do telefonu Ivan.
- Nie wiem, nie ma też kontaktu z Ianem. Podejrzewamy, że uciekli razem z Jo. Dowiedziałem się, że to ich standardowe zagranie. Brachu zrozum - oni oboje są pojebani.
- Akurat o tym kto jest pojebany, a kto nie nie musisz mnie pouczać. I uwierz mi, że Jo nie jest pojebana. To ten skurwiel jest jebnięty. Wsiadam w samolot. Powiedz mi tylko gdzie on mieszka.
Łukasz podał adres Iana, chociaż wiedział, że Ivan jest na przegranej pozycji.

Łódź
Jo coraz bardziej się bała. Nie wie ile dni minęło odkąd przetrzymywał ją w mieszkaniu w Łodzi. Pewnie wszyscy doszli do wniosku, że wrócili do siebie i gdzieś uciekli. W końcu widzieli jak wybiegają z hotelu. A on coraz bardziej wariował. Wszystko tłukł, krzyczał, walił o ścianę. Jo nie bała się Iana. Znała takie zachowania. Przerażało ją tylko to, że nikt jej nie ratuje.
 - I widzisz, nie ma tu twojego ruska. Jesteś tylko moja - zaczął całować jej prawą pierś, a lewą dotykał dłonią. W tym momencie usłyszała huk, poczuła szarpnięcie i zobaczyła rozwścieczoną twarz Ivana. 
- Ty skurwielu. Zabiję cię! 
- A rób co chcesz. I tak nie mam dla kogo żyć. Zabrałeś mi Jo. Nie mam już nikogo.
- Przestań pieprzyć! Jo, czy on ci coś zrobił?
- Nie - nie chciała mówić, że kilka razy ją bzykał bo po części i jej się to podobało. - Chcę tylko stąd wyjść i wyjechać z tobą.
- Zabierz swoje rzeczy i idziemy. A ty masz się trzymać od niej z daleka, bo jak nie to poznasz moją 'dobroć'.
- Wynocha oboje! 
Jo zabrała swoje rzeczy i wyszli szybko z mieszkania. 
- Ivan, dziękuje ci że mnie uratowałeś. Już odchodziłam od zmysłów, a on coraz bardziej wariował. 
- Już dobrze. Jestem z tobą i zawszę będę - przytuliła się do niego a on z czułością pocałował ją w czoło. Chciała mu powiedzieć o swoich uczuciach, ale wiedziała że to jeszcze za wcześnie. Nie była na to gotowa.

Łódź, kilka przecznic dalej
- Łukasz, wiesz co odjebało Ianowi? No nie uwierzysz. - Krzysiek gdy dowiedział się o wszystkim od razu zadzwonił do Ziomka.
- Oddzwonię za chwilę. 
- On przetrzymywał Jo. - nie wie czy usłyszał co do niego powiedział, ponieważ wypowiadając ostatnie słowo usłyszał pikanie. Chyba usłyszał bo natychmiast oddzwonił.
- Czy ja dobrze usłyszałem!? - z tego wrzasku o mało nie stracił słuchu w lewym uchu. 
- Zależy co bo się rozłączyłeś.
- Gdzie jest teraz Jo?
- Wynajęli pokój w jakimś hotelu w Warszawie. Jutro o 12 wylatują do Rosji.
- Skąd ty to wszystko wiesz? 
- Ma się swoje sposoby. 
- Dzięki przyjacielu. 

16 stycznia, Moskwa
- Kochanie, jak się czujesz? - zapytał Ivan Jo. Dziwnie była blada i wyglądała jakby się denerwowała.
- Porozmawiamy w domu - odpowiedziała tajemniczo. Nie mogła dłużej trzymać tego w sobie co robił jej Ian. A wiedziała, że gdy będzie z Ivanem w Rosji to on będzie bezpieczny w Polsce.
- Jo, Ivan - usłyszała gdy wychodzili z hali lotniska.
- Łukasz, co ty tutaj robisz? - zapytała zdziwiona na widok brata.
- Słuchaj, może wpadniesz do nas z Agą. Napijemy się wódki - zaproponował Ivan. Jo zdziwiła się gdy powiedział żeby wpadli DO NAS. 
- Z przyjemnością. 
Gdy dojechali do domu Ivana, Aga już czekała na nich.
- Cześć kochana - przytuliła ją mocno. Czemu wszyscy robili z niej taką ofiarę. No tak, ale nie na co dzień przetrzymuje się kogoś w mieszkaniu przez kilka dni.
- Naprawdę jest dobrze. Nie róbcie ze mnie takiej pokrzywdzonej.
- Jo, on cię trzymał przez kilka dni zamkniętą! - wydarł się na nią Łukasz.
- Zrozum to, że ja nie jestem normalna. Myślisz, że gdyby tak było to związałabym się z Ivanem?! Że pokochałabym go z całego serca!? Przepraszam was, ale pójdę na górę. - wzięła ze stołu butelkę wódki, cole i fajki i poszła na górę. Żałowała tego wybuchu złości, bo Łukasz niczego nie był winien. Może stres z niej schodził. Założyła kożuch i wyszła na taras. Piła wódkę popijając ją colą i paląc fajkę za fajką. Gdy wypiła pół butelki w końcu miała odwagę by zejść do nich na dół.
- Łukasz, przepraszam. Przepraszam was za mój wybuch.
naprawdę, Ivan może był pojebany ale czuła, że się przy nim zmieniła
- Rozumiem - przytulił ją mocno brat. Jej uwagę przykuł wzrok Ivana. Połączenie obrzydzenia z pożądaniem. Bała się co będzie gdy powie mu całą prawdę.

17 stycznia, Bełchatów
- Ian, mamy problem. Jesteś dobrym lekarzem, ale przez to co się stało ostatnio nie wiem czy nie będę zmuszony cię zwolnić. - trafił na dywanik. Co mu odbiło, żeby tak potraktować Joanne? Był wtedy chyba inną osobą. Żałował każdej minuty. Ale wiedział, że jej też było przyjemnie. 
- Rozumiem. Przyjmę każdą karą. Gdybym mógł cofnąć czas..
- Miejmy nadzieję, że zarząd zadecyduję inaczej. Oczywiście szepnę słówko i powiem, że jesteś wspaniałym lekarzem, ale nie obiecuję że coś to da.
- Dziękuję - rzuciłby tę robotę, ale bardzo polubił chłopaków. Miał nadzieję, że nie odwrócą się od niego.

Moskwa
Gdy Aga z Łukaszem wyszli, Ivan cały czas patrzył na Jo. Nie odwracała wzroku, bo nie miała powodów.
- Chciałaś rozmawiać jak będziemy w domu - zaczął.
- Nie wiem czy to jest mój dom. Albo czy będzie po tym co ci powiem. 
- Zatem słucham - oparł się wygodnie o kanapę. Obie ręce miał rozłożone na oparciu; rozłożył nogi przez co widziała jego ciasne krocze. Czy to go podniecało? Zapaliła papierosa, wypiła kieliszek wódki i zaczęła mówić:
- Gdy Ian mnie przetrzymywał bił mnie po twarzy - zacisnął mocno zęby i zrobił się czerwony z wściekłości.
- Zabije skurwysyna - chciał wstać, ale powstrzymała go.
- Zaczekaj. To nie wszystko. Uderzył mnie kilka razy po twarzy, ale też się pieprzyliśmy. Nie będę ukrywała, że mi się to nie podobało. Na początku owszem, sprawiało mi to ból, ale potem wyobrażałam sobie, że to jesteś ty i miałam orgazm za orgazmem. Nie bałam się tego co mi zrobi. Bałam się tylko tego, że nikt po mnie nie przychodzi. - Widziała jak jego penis rośnie. Podeszła do kanapy i usiadła na nim. 
- Gdy martwiłem się o ciebie, że się nie odzywasz to zadzwoniłem do Łukasza. On mi powiedział, że pewnie z nim uciekłaś bo to nie pierwszy raz gdy się zdradzacie oboje. Stwierdził, że oboje jesteście pojebani. Ja powiedziałem, że ty taka nie jesteś. Myliłem się. - serce Jo zamarło. Zjebała wszystko. Nie zostanie jej nic innego jak zacząć nowe życie. Z dala od Rosji, siatkówki, brata i innych. - Jesteś tak samo pojebana jak ja - powiedział z szerokim uśmiechem. 
- Ivan, co to oznacza?
- Chcę żebyś została moją żoną. Kocham cię - wyszeptał jej do ucha. Spojrzała na niego zaskoczona.
- Czyli nie zerwiesz ze mną?
 - Nie. 
- Nie wyrzucisz mnie na bruk?
- Nie. 
- Nie powiesz żebym spadała gdzie raki zimują?
- Och zamknij się w końcu. 
- Ja też cię kocham ty chory pojebie. I tak zostanę twoją żoną. A teraz chce żebyś mnie pieprzył tak jak jeszcze tego nie robiłeś. 

czwartek, 9 lutego 2023

Chapter nine

W domu Ivan smacznie spał, a ona nie miała co ze sobą począć. Kusiło ją, żeby zadzwonić do Iana, chociaż przeprosić. Na razie jednak postanowiła przespać się z tym pomysłem.

Dwa miesiące później:
- Zbyszek, długo jeszcze będziesz układać te pięć włosów na swojej głowie? - wydarł się Krzysiek na kolegę. Każdy z nich chciał dzisiaj modnie wyglądać. W końcu szli na pokaz jednego z czołowych projektantów.
- No pięć minutek jeszcze.
Krzysiek powoli dostawał już pierdolca. Co chwila słyszał pięć minutek i tak już pół godziny. A przecież sam się jeszcze musiał wyszykować.
W końcu po godzinie łazienka się zwolniła, ale jemu pozostało tylko marne dziesięć minut.
Jechali na pokaz całą bandą i oczywiście zapowiadał się ciekawy wieczór.
- Panowie, wieczorem zapraszam was do klubu na jednego małego - ogłosił w autobusie Ian.
- Ile będzie trwać ten pokaz wieszaków?
- Ze swojego doświadczenia wiem, że około dwóch godzin.
- Jezu, tyle czasu?
Ich marudzeniom nie było końca, aż nadszedł kres podróży.

Łódź, kulisy pokazu
- Cześć słońce, jest stresik?
- Ivan, nie robię tego pierwszy raz - uśmiechnęła się do swojego lustrzanego odbicia.
- Tęsknię za tobą. Wracaj szybko.
- Za tydzień się widzimy. Trzymaj się.
- Za minutę wchodzimy! - usłyszała z głośnika.
Czuła podekscytowanie gdy wychodziła na wybieg. Usłyszała krzyk na sali i spojrzała w źródło tego dźwięku. Zobaczyła Iana i poczuła jak miękną jej kolana.
Spokojnie, tylko spokojnie. Raz dwa trzy. Wdech wydech

- Przecież to Jo! - krzyknął Michał.
- Ja pierdole, nie chcę tego oglądać - wkurzony Ian przecisnął się przez tłum i wyszedł z sali. 
- Za jakie grzechy - walnął z całej siły w ścianę; poczuł ból w dłoni, ale niczym był on w porównaniu do bólu w sercu. 
- Ian - usłyszał jej głos za sobą.
- Czego chcesz?!
- Przepraszam - podeszła bliżej; zapach jej perfum boleśnie wrzynał się w jego nozdrza.
- Przepraszasz!? Daruj sobie. Zdradziłaś mnie! Jesteś zwykłą dziwką! Rzygać mi się chce na twój widok!
Odwrócił się i wyszedł. Zdążył zobaczyć jeszcze łzy spływające po policzku ukochanej. 

Godzinę później
Siedział w parku, nie wiedząc co ma ze sobą zrobić. Żałował słów wypowiedzianych na korytarzu, ale czasu nie cofnie. Widząc ją, poczuł się jak śmieć rzucony w kąt.
- Hej malutki, szukasz przygody? - podniósł głowę i zobaczył skąpo ubraną kobietę.
- Nie dzięki.
- Nie wiesz co tracisz.
- Wiem. Spadaj.
- Hej grzeczniej.
- Odwal się. 
Wstał z ławki i szedł do hotelu. Targały nim straszne wyrzuty sumienia. Wiele by dał, żeby przeprosić Jo.

Hotel
- Zbyszek, przecież ja tego nie zrobiłam specjalnie. Przecież wiem, że Ian też mnie zdradzał. 
- Co ty kurwa pierdolisz.
- Tak. Teraz będzie wielce cierpiał.  Ale niech raz poczuje się jak ja gdy wracałam z pokazów i nakrywałam go na zdradzie. 
- Jo, ty mówisz poważnie?
- Tak. - Spojrzała mu w oczy, żeby nie miał wątpliwości. 
- Popierzona z was para. 
- Spokojnie, znudzę się Ruskim i do niego wrócę.  Tak jest zawsze.

niedziela, 29 stycznia 2023

Chapter eight

Jo szykowała się w pośpiechu na Ivana mecz. Chciała dobrze wyglądać i zrobić na nim wrażenie. Tak samo jak na innych. Chciała błyszczeć.
Ubrana w bordowe skórzane rurki, ciepły czarny kożuszek i botki, zamknęła dokładnie dom i według wskazówek Ivana kierowała się na halę. Miała tylko nadzieję, że nie spotka nikogo znajomego. No bo niby jak? W Rosji?
W szatni oddała kożuch i została w dżinsowej koszuli. Zaczęła się uśmiechać, gdy usłyszała rozmowy kibiców i dobiegające z oddali odbicia piłki. Wchodząc na salę rozglądała się za swoim sektorem, ale dopiero odnaleźć go pomógł jej ochroniarz. Idąc koło boiska poczuła dłonie wokół swojej talii.
- Pięknie wyglądasz.
- Ivan ty draniu. Nie strasz mnie.
- Nie mogłem się powstrzymać.
Pocałował ją w usta i wrócił do kolegów. Joanna doszła do wyznaczonego sektora i zamarła.
- Agnieszka - aż zrobiło jej się słabo na widok żony Łukasza.
- Nie uciekaj, proszę - złapała ją delikatnie za nadgarstek. Blondynka usiadła zrezygnowana.
- Wszystko u was w porządku?
- Nie. Martwimy się o ciebie.
- Nie ma o co.
- Jest. Proszę cię, nie rób tego Łukaszowi.
- Musimy teraz o tym rozmawiać? Naprawdę?
- Nie. Mam nadzieję, że później znajdziesz dla niego czas.
Zamiast skupić się na meczu, to rozmyślała o tym o czym starała się nie myśleć od kilku dni: o jej życiu, o Ianie, chłopakach. A przede wszystkim o Łukaszu. Czy mogła być taką egoistką?

- Jak ci się żyję w Rosji? - jak dobry brat z siostrą wyszli na kolację po meczu. Ivan wymigał się zmęczeniem, a Aga nadmiarem obowiązków. Siedzieli w przytulnej knajpce niedaleko centrum.
- Łukasz, wiem że nie o tym chcesz rozmawiać.
- Masz rację. Wracasz do Polski? Jeszcze? Kiedyś?
- A mam po co? Szybciej stamtąd wyjechałam niż przyjechałam.
- A co z Ianem i resztą?
- Nie odzywają się. Ja też nie muszę. Łukasz, przepraszam, ale nie mam ochoty teraz na pogawędkę. Odezwę się. Kiedyś.
Wstała z zamiarem wyjścia z tego przytulnego miejsca, ale coś ją tknęło i tak po prostu przytuliła swojego brata.
- Trzymaj się siostrzyczko - niesiona tymi słowami wyszła na chłodne rosyjskie powietrze.

sobota, 17 grudnia 2022

Chapter seven

29 października, Moskwa
- Cieszę się, że ciebie mam - Ivan zmęczony podróżą spał, a Jo leżała obok niego. Do południa miał czas; potem musiał pędzić na trening.
Joanna kolejny raz rozmyślała o tym co się stało dwa dni temu. Postanowiła tak po prostu zapaść się pod ziemię, uciec. I tak nie miała znajomych, przyjaciółek. Jedyną teraz bliską osobą był Ivan. Wyszła cicho z sypialni; zostawiła mu kartkę w kuchni, że wychodzi i opuściła dom. Musiała orzeźwić swój umysł, a mroźne powietrze w Rosji idealnie się do tego nadawało.
Nawet nie wie ile chodziła po zimnym mieście, ale wiedziała jedno: że nie wie gdzie jest.
Świetnie, kurwa. Jesteś w obcym mieście i do tego się zgubiłaś.

Po południu, powrót Ivana z treningu
Szedł przez miasto z torbą treningową na ramieniu, rozmyślając o kilku poprzednich dniach. Chciał jakoś jej pomóc, ale nie wiedział jak. Nie był dobry w te klocki. 
Po drodze poszedł do sklepu po jedzenie i cicho podśpiewując pod nosem kroczył chodnikiem. Otwierając drzwi zdziwił się, że panuje kompletna cisza i ciemność. Przestraszył się, że coś się stało bo Jo nie było w domu. Próbował się do niej dodzwonić, jednak cicha melodyjka zabrzmiała na blacie w kuchni.

Bar, kilka przecznic dalej
- No i on wszedł do domu i nas nakrył.
- Naprawdę? To takie straszne. - obok Jo siedział pedzio w różowych rurkach i różowym sweterku. Ogólnie cały był różowy. Nawet drinka pił różowego. Ale grunt, że wysłuchiwał żali Joanny. 
- Dobra, ja się będę zbierać. Tylko jest jeden problem: bo nie wiem gdzie jestem.
- Ale się narąbałaś, że nawet nie wiesz gdzie mieszkasz.
- Masz telefon?
- Jasne. - no telefon też był różowy. Jo wystukała dobrze znany jej numer i czekała na odzew z drugiej strony.
- Halo? - usłyszała zaniepokojony głos Ivana.
- Jestem w jakimś barze gdzieś, jakoś od kilku godzin. Przyjedziesz po mnie?
- Z kim ty tam jesteś?
- Nie wiem, nie znam. Jest cały różowy. 
- Daj mi go do telefonu.
Posłusznie oddała urządzenie i poprosiła barmana o kolejnego drinka.

Po telefonie wybiegł z domu nawet nie zamykając drzwi. Odpalił swoją granatową audice i pędził po Jo na drugi koniec miasta. Czy ją powaliło do reszty żeby tak się urżnąć? Z tego co mówił ten koleś, to była pijana jak bela. Po kilku minutach jazdy zatrzymał się z piskiem opon przed pubem w którym miała przebywać Jo. Wbiegł do pomieszczenia rozglądając się w około. W końcu zobaczył ją, a raczej tego różowego. Obok niego siedziała Jo z głową opartą o blat.
- Joanna? - powiedział lekko ją szturchając. Podniosła głowę i się uśmiechnęła.
- Cześć. 
Próbowała wstać, ale mocno się zachwiała i upadła na podłogę. Ivan się zaśmiał i podniósł ją. Uregulował rachunek, podziękował różowemu i zaniósł kochankę do auta. Położył ją na tylnym siedzeniu i ruszył do domu. 

9 listopada, Bełchatów
- Ej, wiecie co się dzieje z Aśką i Ianem? - zapytał cicho Zbyszek chłopaków. Od prawie dwóch tygodni nie widział blondynki, lekarz chodził jak struty, w ogóle jakoś tak dziwnie było. 
- Nie pytaj nawet - machnął ręką Krzysiek i poszedł napić się wody. Właśnie wygrali mecz z Rzeszowem, ale to mu jakoś nie poprawiło humoru. Zastanawiał się co robi Jo i czemu nie daje oznak życia. A najgorsze było to, że jej były już narzeczony nie robił nic by się z nią skontaktować.
A Ian po prostu się załamał. Chyba wolał nie wiedzieć, że go zdradziła; a teraz cholernie jej brakowało. Tak bardzo ją kochał, że był gotowy wybaczyć zdradę. Jednak wiedział, że wszystko stracone: ona nie wróci, a on o to nie poprosi.

10 listopada, Moskwa
- Jo, Łukasz do mnie dzwonił. - Jo siedziała na tarasie zapatrzona w krajobraz. Ivan zaszedł ją od tyłu i mocno przytulił.
- Co chciał?
- Czy nie wiem co się z tobą dzieje i czemu się do niego nie odzywasz.
- I?
- No co miałem mu powiedzieć. Nie ingeruje w wasze sprawy więc powiedziałem, że nie wiem gdzie jesteś.
- Dziękuje.
- Jo, myślę że powinnaś się do niego odezwać.
- Nie mam po co. On mnie nie obchodzi.
- Ale ty jego tak.
- Ivan, proszę cię. Nie zmuszaj mnie bo i tak tego nie zrobię.
- Ja ci tylko podpowiadam robaczku. Lecę na trening. - pocałował ją w tył głowy i zostawił samą.

Wieczorem
- Może bym wpadła na wasz mecz? Oczywiście tylko jeśli tego chcesz.
- Mówisz poważnie? Już wcześniej chciałem się ciebie o to zapytać - przytulił ją od tyłu, wkładając nos w blond włosy i wdychając cudowny zapach.
- Teraz mam trochę wolnego od pokazów to chętnie pójdę. Kiedy jest najbliższy?
- Jutro. Będzie mi się lepiej grało wiedząc, że moje poczynania ogląda ktoś kogo lubię.
- Tylko lubisz? - odwróciła się do niego przodem, chcąc zobaczyć jego reakcję.
- Uwielbiam - odparł przykładając czoło do jej czoła. Czuła na swojej twarzy jego gorący oddech.
- Uwielbiasz?
- Może trochę kocham - ręką dotknął jej serca, na co zareagowało mocniejszym biciem.
- Kochasz?
- Jo, w co ty grasz?
- Sprawdzam jak bardzo jestem dla ciebie ważna.
- Jesteś bardzo ważna dla mnie. Czasem aż myślę, że najbardziej na świecie.

poniedziałek, 12 grudnia 2022

Chapter six

Samolot wylądował dopiero po 16, ponieważ były drobne problemy. Joanne mało to obchodziło. W głowie miała tylko Ivana; otworzyła się przed nim totalnie. Chyba zyskała ważną osobę w swoim życiu.
Wzięła swój bagaż i kierowała się do terminala.
- Jo! - usłyszała krzyk, gdy tylko postawiła nogę za drzwiami. Rozkojarzona rozejrzała się i natrafiła na grupkę chłopaków.
- Obstawa? - zaśmiała się do nich.
- Oo pokazik się udał. Jo żartuje - klasnął w dłonie Krzysiek po czym ją przytulił. Wszyscy wybuchnęli śmiechem i ku zaskoczeniu reszty, Jo też.
- Idziemy coś zjeść? - spytała patrząc na swojego chłopaka.
- Miałem to samo zaproponować - cała wataha wyszła z lotniska.
- Jak mecze? - zapytała Jo gdy złożyli zamówienie w restauracji.
- Świetnie. Na następny obowiązkowo wpadasz.
- Z chęcią. Znacie jakiegoś Ivana Tarasova? - zapytała takim tonem jakby się pytała czy chcą kanapkę z szynką czy z serem.
- Ivan. Poznałaś Ivana?
- Miałam z nim styczność.
                                                   Tak, pieprzyliśmy się jak króliki.
- Zwariowany człowiek - zaśmiał się Michał.

Moskwa
- Ivan, ty debilu. To był jednorazowy wyskok, a ty już o miłości myślisz - z tęsknotą wpatrywał się w krajobraz za oknem swojej sypialni. Czuł jej zapach w pościeli, w łazience, dosłownie w całym domu. Zaczynał myśleć, że chciałby ją mieć tylko dla siebie.
- Co ty odpierdalasz - strzelił sobie z liścia i wszedł do salonu i wyjął swój ulubiony trunek. Włączył koncert noworoczny i usiadł wygodnie na kanapie. Alkohol przyjemnie drażnił ścianki jamy ustnej, jednocześnie rozluźniając go. W tej samej chwili usłyszał jak ktoś dzwoni na jego telefon.
- Tak?
- Cześć. Doleciałam. Co prawda z opóźnieniem, ale jestem już w domu. Właśnie idę wziąć prysznic.
- To wspaniale. Ja właśnie słucham koncertu. Kiedy się widzimy?
- Nie wiem. Na razie czeka mnie wyjazd do Hiszpanii i Białorusi.
- To drugie to blisko mnie. Mała, nie zatrzymuje cię dłużej. Wyśpij się. Odezwę się jutro.
- Okej. To do usłyszenia.
- Z kim tak flirtujesz? - usłyszała śmiech Iana za sobą.
- Kochanie, nie strasz mnie. Aga dzwoniła. Żona Łukasza.
- Czyżbyś znalazła przyjaciółkę? - rozpromienił się.
- Nie zapeszam.
 tak, moja przyjaciółka to Ivan z którym się pieprzę 
- Idziesz ze mną pod prysznic?
Nie musiała dwa razy proponować.

26 października, Jastrzębski Zdrój
- Mamy zaszczyt dzisiaj gościć na widowni Ivana Tarasova oraz Evgeniya Siwozhelza wraz z żoną.
Jo całkiem znudzona siedziała na trybunach i oglądała rozgrzewkę siatkarzy. Ale te dwa słowa wybudziły ją z transu. Ivan tutaj? A to cham, że jej nie powiedział! Rozmawiali codziennie, a ten nawet jej nie powiedział, że przyjeżdża!
- To miała być niespodzianka - usłyszała za sobą jego seksowny głos.
- Ivan, ty draniu. 
- Cześć. Wolne? - zapytał wskazując na miejsce obok Joanny.
- A siadaj. Najwyżej na ciebie nawrzeszczą. Ile zostajesz w Polsce?
- Do poniedziałku misiaku.
- Ciszej bo ktoś usłyszy.
- Który to twój chłopak? - zapytał po chwili ciszy.
- Ten koło słupka. W czarnej koszulce.
- Ciacho.
- A z ciebie pedał się zrobił?
- Oh, znowu muszę cię upić żebyś była milsza?
- Wybacz. Ivanie, czy teraz ciebie bardziej pociągają męskie członki niż kobiece pochwy? - zapytała Jo z uśmiechem. Ten ryknął głośnym śmiechem czym zwrócił uwagę kibiców. Zauważyła, że ku im zmierza wataha.
- Ivan. Kope lat - przywitał się Michal.
- Niech no pomyśle. Od Igrzysk Olimpijskich?
- Nic się nie zmieniłeś. Ciągle lubisz wkurwiać ludzi - stwierdził Zbyszek.
- E tam. To efekt rosyjskiej wódy. Panowie, trzymam kciuki za was.
- No stary, wielkie dzięki - tymczasem Krzysiek usiadł koło Rosjanina i rozpoczął konwersację.
- Skąd ty go znasz? - szepnął Ian do swojej dziewczyny.
- Mówiłam już, że jak byłam na pokazie w Moskwie to Łukasz go przyprowadził ze sobą.
- Oh, no dobra. Do zobaczenia po meczu.

- Co robisz po meczu? - była końcówka pierwszego seta, gdy Ivan znudzony meczem zagaił rozmowę. Zero kłótni pod siatką, zero ostrych słów, kłótni z sędzią. Mecz stracony.
- Jadę do domu.
- W nocy? Będziesz tłuc się po ulicach? 
oh, czy on się o mnie troszczy?
- Widzisz, taka sytuacja. Niestety nie mogę nocować bo jutro muszę się stawić w agencji.
- Hm, w sumie jak zostawię swoich towarzyszy to nic się nie stanie.
- Ty chyba nie myślisz, że pojedziesz ze mną do Łodzi - spojrzała zdziwiona na niego.
- To właśnie miałem na myśli robaczku.
- Ivan, jak cię trzepnę w te blond włosy to poczujesz to w gaciach.
- Czyli wszystko ustalone - uśmiechnął się szeroko.
- Jak chcesz. W sumie za samochodem możesz biec - obdarowała go równie szerokim uśmiechem.
- No nie mów, że pozwolisz mi się zmęczyć.
- Jeszcze się pytasz - zaczęła się śmiać. 
- Dobra, możesz ze mną jechać. Ale śpisz na podłodze.
- Oczywiście - odpowiedział z lubieżnym uśmieszkiem.
- Idę się pożegnać z chłopakami, a ty zaczekaj na mnie przed halą - zeszła po schodkach na dół i weszła na boisko. 

Dwie godziny później
- Ian, a ty gdzie się wybierasz? Przecież do domu wracamy dopiero jutro - zaskoczył go Krzysiek, gdy pakował swoje rzeczy do torby.
- Muszę coś sprawdzić.
- Ale co?
- Daj mi spokój! Ten rusek właśnie może pieprzyć moją narzeczoną, nie rozumiesz!?
Znał ten wzrok u Joanny. Wzrok, który pokazywał że pieprzyli się kilka albo nawet kilkanaście razy. Za dobrze ją znał.
- Co ty gadasz chłopie?
- To co słyszysz. Wydaje mi się, że ona mnie zdradza - usiadł załamany na łóżku i schował twarz w dłoniach.
- Stary, jadę z tobą. Nie puszcze cię żebyś w takim stanie jechał autem.
- Okej, ale nikomu nie mów.
- Jasne.

Łódź
- Tu masz łazienkę, po prawo jest kuchnia, salon i tak dalej.
- Ładne mieszkanie - odpowiedział z grzeczności Ivan.
- Dzięki. Chcesz coś do jedzenia, picia?
- Chcę ciebie - podszedł do niej i wpił się zachłannie w usta. Odepchnęła go lekko i poszła do łazienki. Uznając to za zaproszenie, poszedł za nią. 
Pod prysznicem nie liczyło się dla nich nic. Ani to że właśnie do mieszkania wchodził Ian, ani że otwierał drzwi od łazienki. Dopiero jego głos sprowadził parę kochanków na ziemię.
- Za pięć minut nie chce was widzieć w tym mieszkaniu. Jo, nie spodziewałem się tego po tobie. - wkurwiony wyszedł z mieszkania trzaskając drzwiami.
- Ja pierdole - zrozpaczona Jo oparła się o Ivana i zaczęła płakać.
- Przepraszam. To przeze mnie.
- Nie. Nie obwiniaj siebie. To również moja wina. Tylko gdzie ja teraz zamieszkam - rozpłakała się jeszcze bardziej.
- Wyjedź ze mną do Rosji.
- Ty chyba żartujesz.
- Nie. Tutaj chyba nic cię nie trzyma. Dzisiaj prześpimy się w jakimś hotelu, a jutro po pokazie wylecimy do Moskwy.
- Zgadzam się - odparła po chwili zastanowienia. Wyszli z pod prysznica i poszli pakować rzeczy Jo.
Jestem kompletną idiotką
W przelocie się ubrali; Jo rzucała rzeczy na łóżka, a Ivan pakował je do walizek. Gdy była pewna, że już wszystko zabrała, wyszła z mieszkania.

Na dole
- Wiedziałem, kurwa wiedziałem! - Ian wpadł do auta. Miał załzawione policzki i oczy pełne bólu.
- Czyli jednak. Stary, tak mi przykro.
- Zawieź mnie do jakiegoś baru. Muszę się najebać.
- Ale
- Nie ma żadnego ale. Właśnie nakryłem swoją narzeczoną na zdradzie. Na trzeźwo tego nie przyswoję. 
- Jak chcesz - Krzysiek więcej z nim nie dyskutował. I tak to by nic nie dało.

czwartek, 1 grudnia 2022

Chapter five

- Mam pomysł. Może pojedziemy do mnie, co?
- Muszę się spakować. O 10 mam samolot.
- To poczekam na ciebie pod hotelem mała.
- Mała to jest twoja pała.
- Oj uwierz, mała to ona nie jest - cmoknął ją w policzek.
Zajechali pod hotel, ale ku zdziwieniu Jo, Ivan również wysiadł.
- Pomogę ci znieść bagaż - wytłumaczył się. Pani z recepcji dziwnie na nich spoglądała, ale olali ją. Jo szybko się spakowała, wymeldowała i ruszyli taksówką do domu Ivana.
- Łukasz - przypomniała sobie, że miała zadzwonić do brata.
- Zadzwonisz u mnie - uśmiechnął się czule. Jo czuła że Ivan szykuje coś specjalnego.
Jak się później okazało mieszkał w willi na krańcu Moskwy.
- Sam tutaj mieszkasz?
- Potrzebuje dużo miejsca.
Wchodząc z jej walizką po schodach, Jo wybierała numer do brata.
- Łukasz? - zapytała idealnie w momencie gdy Ivan uklęknął i i językiem zaczął jechać po jej udzie.
- Dojechałaś?
- Tak - wyszeptała.
- Co to za dziwne odgłosy?
- Telewizor gra. Muszę kończyć. Pa - rzuciła telefon na szafkę i zdzieliła po głowie blondyna - Ivan!
- Tak? - wstał i zaszedł ją od tyłu. Poczuła jego zwinne palce na nagiej skórze gdy zaczął odpinać sukienkę.
- Teraz będziesz wolny?
- Spokojnie, nie zdradzę ci szczegółów. Ale gwarantuje, że dzisiejszej nocy nie zaśniesz - jego głos był tak zmysłowy, że gdyby pracował w sex telefonie to niejedna kobieta miałaby orgazm.
- Ja mam chłopaka - opamiętała się nagle Jo.
- Chłopaka da się przesunąć. O niczym się nie dowie. Wiesz, uważam że masz za dużo na sobie. - Jednym ruchem odpiął jej stanik. Nagle jego ręce znalazły się przy linii koronkowych majtek Joanny.
- Nie będziesz stać naga podczas gdy ja jestem w całym odzieniu - przerwał czynność pieszczenia jej piersi by się rozebrać. Nosz kurwa! Jo wkurwiło jego powolne odpinanie koszuli, więc szybkim ruchem rozerwała ją. Guziki latały po całym pokoju, ale kogo to teraz obchodziło.
- Widzę, że wczuwasz się w klimat - blondynka cała dygotała od tej rozkoszy, którą obdarowywał ją Ivan. Jo postanowiła go trochę podrażnić i położyła dłoń na jego kroczu. Penis z sekundy na sekundę stawał się coraz twardszy co strasznie ją ucieszyło. Ivan zbliżył swoje wargi do jej i po raz pierwszy się całowali. Jego wargi robiły cuda nie tylko na ciele, ale również na jej ustach. Wypchnęła biodra do przodu czując członka napierającego na jej podbrzusze.
- A teraz najlepsza część - pochwycił ją i jej rozpalona podnieceniem skóra zetknęła się z zimnem satyny.
- Gumki.
- Jestem częściowo bezpłodny. Dzięki temu nie wydaje kasy na coś co mnie drażni. Rozłóż dla mnie nogi, a pokaże ci granice wytrzymałości - znalazł się przy jej piersiach kąsając lekko. Całą drogę do jej kobiecości pokonał w ten sposób. Oplotła nogi wokół niego gdy zaczął penetrować wnętrze Jo.
- Ah Ivan! - piszczała z rozkoszy. Jezusie! Gdzie on się tego uczył! Jej ciało wiło się od nadmiaru orgazmu.  A ten zamiast powoli przestawać, dawał jej jeszcze większą rozkosz. - Boże! - jej myśli nie wytrzymywały tej pogoni. Była w łóżku z szatanem seksu! Nie liczyło się nic innego oprócz tej potężnej fali ekstazy.
- Pokaż mi, że możesz być dla mnie tak miła jak ja dla ciebie - gdy Jo w pełni doszła, Ivan wciągnął ją na siebie, oddając dowództwo w łóżku. Nie musiał dwa razy powtarzać. Schodziła do jego krocza, po drodze badając fakturę delikatnej jak aksamit skóry.
Na początku powoli zadawała mu ból jeżdżąc językiem po członku, by potem zatopić go w swoich ustach. Twardniał jeszcze bardziej i pulsował w jej ustach.
- O kurwa! - krzyknął w momencie gdy nasienie wypełniło jej jamę ustną.
- Mała, jesteś niesamowita - wyszeptał.
- Wiem.
Ułożyła się na jego torsie i spojrzała w twarz. Miał takie piękne wargi: delikatne i różowe; jego oczy dawały pobłysk ciepłego lazuru z zimnym granatem.
- Bo się zakochasz.
- Jasne.
Mniej więcej tak wyglądała ich dalsza noc. Jak się nie pieprzyli to rozmawiali.
- Od ilu lat grasz w siatkówkę? - siedzieli nadzy na wielkim tarasie. Opierała się o jego tors oglądając krajobraz, jednocześnie palili fajkę za fajką.
- Od dziecka. Po drodze miałem małe problemy ze sobą, ale już jest ok. Jo, ja jestem pierdolnięty, ale dobrze mi z tym. Nie zmienię swojego zachowania. Nie zmienię tego kim jestem.
- Ale ja ci tego nie każę. To tylko jednorazowa przygoda, prawda? Wracam dzisiaj do Polski i oboje żyjemy swoim życiem. Ewentualnie od czasu do czasu możesz zadzwonić - zaśmiała się. Wrócili na łóżko; Jo przytuliła się do Ivana.
- Szkoda, że nie mogę cię mieć na stałe. Seks z tobą jest wspaniały.
- Znajdziesz sobie kogoś.
Chwilę później Ivan już spał. A mówił, że nie usną dzisiejszej nocy! Joanna dobrze czuła się z nim, ale ile go znała? Kilka godzin? Poza tym kochała Iana. 
Ta, jakbyś kochała to byś nie zdradziła.
 Nie budząc swojego jednorazowego kochanka wstała z łóżka i skierowała się do łazienki. Tak samo jak dom, tak i łazienka była wielka. Wanna, prysznic, wielkie lustro i umywalka, kibel, pralka. Gdy wanna napełniła się ciepłą wodą weszła do niej i wygodnie się ułożyła. Po długiej kąpieli oplotła się ręcznikiem i wyszła do pokoju.
- A myślałem, że razem się wykąpiemy - usłyszała jego głos.
- Myślałam, że śpisz - zaśmiała się i już miała się odwrócić by wyjąć rzeczy z walizki gdy porwał ją na ręce i przerzucił przez ramię. - Ivan! - zawyła.
- Prysznic czy wanna? - dał jej wybór.
- To i to. Ale najpierw prysznic. - postawił ją na macie w brodziku i zdarł ręcznik.
- Piękny widok - zarumienił się lekko na widok jej sterczących sutków. Oplotła ręce wokół jego szyi, a nogi wokół bioder.
- Tak szybko?
- Jeszcze czeka nas wanna.
Kilka razy szczytowali pod strumieniem ciepłej wody dopóki nie zaczęli stękać ze zmęczenia.
- Wanna - wyszeptała. Szybko nalał wody i weszli razem. Ułożyła się wygodnie na nim. Podobało jej się jego twarde ciało, uśmiech, nawet jego charakter który zdążyła zauważyć, że jest strasznie perwersyjny. Po igraszkach w wannie wyszli się ubrać. Był to i tak złożony proces, ponieważ co chwila to Ivan, to Jo rozbierali siebie nawzajem.
Po jakiejś godzinie opamiętali się i Ivan zniósł walizkę Joanny na dół, a swojego gościa zaprowadził do kuchni.
- Musimy coś zjeść bo wyglądasz jakbyś się miała zaraz załamać.
- Ivan, ja jestem modelką. Taką mam figurę.
- Masz bardzo piękną figurę. Ale trochę mogłabyś przytyć - pocałował ją w nos.
- A ty będziesz mnie utrzymywać.
- Czemu nie. Ale jeszcze masz chłopaka.
- No tak. Zamówisz mi taksówkę?
- Nie. Sam cię odwiozę na lotnisko. Trening mam po południu więc jestem do twojej dyspozycji.
- Skoro nalegasz. - Jo czuła się przy nim świetnie. Miała przeczucie, że jeszcze zostaną dobrymi przyjaciółmi.

Lotnisko
- Pamiętaj, dzwoń kiedy tylko będziesz chciała. Jesteś niesamowitą kobietą i otwieram przed tobą siebie. Może jeszcze nie w sensie miłosnym, ale jako przyjaciel czemu nie.
- Zaraz zaraz. Ty mi proponujesz przyjaźń?
- No tak. A co?
- Wiesz, takie teksty to zwykle kobiety mówią.
- Oj tam. Trzymaj się - pocałował ją w policzek żeby nie wywołać zbędnego zamieszania na lotnisku.
- Zadzwoń jak dolecisz - wcisnął w jej dłoń kartkę ze swoim numerem. Z szerokim uśmiechem patrzył jak wchodzi do samolotu. Lecz w środku wszystko w nim przeczyło. Chciałby pobiec za nią, prosić żeby została. Ale sam wiedział, że to jest bez sensu.

Łódź
- A lekarzyk gdzie się śpieszy? - zawrócił do Iana Zbyszek.
- Po kobietę.
- E no to jedziemy z tobą. Na pewno się ucieszy jak nas zobaczy - dołączył swoje pięć groszy Michał.
- Jak cholera. Dobra, pakować się.
- Jeszcze ja! Gdzie tak bez kolegi się wybieracie.
- Jedziemy po Joanne.
- A no to zapowiada się ciekawe po południe.
Chłopaki jechali na lotnisko w przekonaniu, że Jo jak zwykle będzie dla nich nie miła, rzuci jakimś wrednym tekstem czy spławi ich na bambus.

piątek, 18 listopada 2022

Chapter four

18 października, ostatni dzień pokazu, Moskwa
- Jo, musisz założyć inne buty. Te kompletnie nie pasują do stroju.
- Marcus mi je dobrał.
- Sprawdzę czy są jeszcze jakieś wolne, a ty idź do makijażystki.
- Moje by pasowały - odezwała się blondynka siedząca obok Joanny. Spojrzała zdziwiona na dziewczynę.
- Serio chcesz mi je oddać?
- Tak. Dzięki temu nie spieprzymy pokazu - rozmowę blondynek przerwał telefon.
- Już jesteś? - odezwała się modelka. Jo nie zrozumiała nic, dopóki nie usłyszała z ust koleżanki KOCHAM CIĘ.
- Jestem w połowie polką, ale nie znam prawie żadnego słowa w tym języku - odezwała się speszona gdy towarzyszka zakończyła rozmowę.
- Serio? Tak w ogóle to Agnieszka jestem. Z jakiej części Polski jesteś?
- Mieszkam z chłopakiem w Turcji, ale teraz przenieśliśmy się do Łodzi. Tata był z Warszawy.
Jezu Jo, weź się nie zwierzaj. Zamilknij!
- Ja też jestem z Warszawy. Teraz dzwonił do mnie mój mąż. Jak chcesz to po pokazie mogę cię z nim poznać.
- Nie. To znaczy nie trzeba.

Łukasz cholernie nie lubił tych całych pokazów, wieszaków zamiast dziewczyn i dziwnych strojów. Ale chwila, Aga też taka była. Dobra, ale to nie to samo.
Obiecał, że od czasu do czasu wpadnie na jakiś pokazik gdy będzie miał wolne. Akurat dziś wypadał taki dzień. Siedział pośród elity, elegancko ubrany.
- Dzięki Ivan, że ze mną tutaj jesteś.
- To dla mnie przyjemność popatrzeć na tyle pięknych pań.
- Weź se znajdź jakąś kobietę, co?
- Żadna nie jest godna żeby mnie posiadać. - tak, Ivan na serio tak uważał.
- To wasze ruskie poczucie humoru.
- Polki są piękne - westchnął Ivan. Łukasz roześmiał się i spojrzał na wybieg gdzie spodziewał się, że zobaczy Agę. Ku jego zdziwieniu po wybiegu dumnie kroczyła jego siostra.
- Nie wierzę.
- Co jest?
- To jest moja siostra. No tak. Mówiła, że jest cały tydzień na pokazach tutaj.
 - Ty, od kiedy masz siostrę? - zapytał zdziwiony Ivan.
- Od jakiegoś miesiąca. Nie pytaj.

- Chodź, no chodź. Poznasz mojego męża - nalegała Aga ciągnąc Jo przez całe zaplecze.
Nim zdążyła mrugnąć okiem stała przed bratem.
- To jest.. - zaczęła ich przedstawiać sobie Aga.
- Znowu mnie prześladujesz - zaśmiała się Jo.
- Ja? To ty jesteś tam gdzie ja.
- O co chodzi? - widać było sfrustrowanie Agi.
- Kochanie, to jest moja siostra.
- Siostra? To nie jest Jagoda.
- Wyjaśnię ci w domu.
- Jestem Ivan - przywitał się rusek.
- Joanna.
- To co, może skoczymy na drinka - zaproponowała Agnieszka.
- Ja bardzo chętnie. - powiedział Ivan.
- Ja przepraszam, ale..
- Nie ma żadnego ale. Idziesz z nami i koniec - powiedział stanowczo jej brat.
- Łukasz
- Opijemy wygraną SKRY.
- Uh, musisz być taki uparty?
Nic nie odpowiedział, tylko uśmiechnął się triumfalnie do reszty.
- Okej, ale tylko zmienię te cholerne buty.
Jo ruszyła do szatni by potem wrócić już z wygodnym obuwiem na stopach. Z racji wzrostu szpilki lub wyższe buty nosiła głównie na pokazach, ale bardzo uwielbiała je mieć na sobie. 
- To gdzie idziemy?
- Mam pomysł. Może chodźmy do mnie. - Jo sceptycznie spojrzała na Ivana. Znała go kilka minut a już zdążyła się do niego trochę zrazić.
Ku jej szczęściu stanęło na barze.

Agnieszka od zawsze interesowała się siatkówką, ale od strony czysto i wyłącznie teoretycznej. Siatkarz? Dla niej obiekt posiadający dwie ręce, dwie nogi, głowę, tułów, a do tego talent do grania. Nigdy nie marzyła o związku z siatkarzem. Ba, nawet z jakimkolwiek mężczyzną. Nie była lesbijką; co to to nie. Po prostu nie było jej to potrzebne do szczęścia.
Na jednym z meczów siedziała jak zwykle ściskając kciuki za pierwszoligowy klub z jej miasta. Nie zwracała uwagi na przystojnego bruneta, który się ciągle na nią gapił, dopóki nie oberwała piłką w brzuch i nie zaczęła na niego wrzeszczeć. Ten tak się przestraszył że chciał jechać z nią na pogotowie.
- Może jestem chuda, ale słaba nie jestem żeby umierać od uderzenia piłką w brzuch - fuknęła na niego.
- Przepraszam. Może w zamian za to pójdziemy na kawę? - zapytał słodko.
- Chyba kpisz - prychnęła i wyszła z hali. Wkurzył ją. Uh, czemu tacy ludzie chodzą po ziemi.

- Z czego tak się śmiejesz? - zapytał Łukasz widząc jak Aga się z czegoś cieszy.
- Pamiętasz nasze początki? Zupełnie jak oni - kiwnęła głową na swoich towarzyszy, którzy krótko mówiąc za sobą nie przepadali.
- To może kolejkę? - przerwał tę krępującą ciszę Łukasz.
- Z chęcią. Nie wytrzymam tutaj na trzeźwo - odparli jednocześnie Jo i Ivan, co za skutkowało groźnymi spojrzeniami w swoją stronę.
Kieliszek po kieliszku i Jo się rozkręcała. Zaczęła ocierać udem o udo Ivana, a jego ręka dość szybko znalazła się na jej plecach.
- Przecież ona ma chłopaka - wyszeptała Aga.
- Póki nic nie robią nie będziemy reagować. Chodź na parkiet, kocico.
- Chyba za dużo wypiłam - zaśmiała się Jo i odsunęła od Ivana.
- Jesteś chociaż milsza.
- Ty też.
- Ja z natury jestem miłym człowiekiem. Szczególnie gdy mam obok siebie piękne kobiety.
- I tak mnie nie zdobędziesz. Mam chłopaka.
- Gdzie? - rozejrzał się chamsko po sali.
- Pracuje w Polsce - wyburczała.
- W Polsce. A my jesteśmy w Rosji. Co się zdarzyło tutaj, to tutaj zostaje.
- Co proponujesz?
- Chodź na parkiet. Już samym tańcem cię podniecę - wyszeptał jej do ucha, jednocześnie penetrując jego wnętrze.
Chwiejnie wstała i seksownym krokiem ruszyła na parkiet. Nim się zorientowała, objął ją swoimi ramionami i zaprowadził w róg sali.
- Dojdziesz na osobności kochana.
- Czy ty kurwa zawsze jesteś taki szybki?
- To zależy. Dzisiaj mam ochotę się dobrze zabawić, a ty się rozluźnisz.

Łódź
Dzwonił do niej piąty raz i nadal nic. Łukasz też nie odbierał. 
- Kolego, co to za mina.
- Nie mogę się dodzwonić do Łukasza ani do Jo.
- Dzisiaj to zapomnij. Pewnie poszli na imprezę.
- Dobra, oddzwoni. My też idziemy na miasto - wparował do pokoju Zbyszek. 

Klub, Moskwa
- Zbieramy się - podeszła do nich Agnieszka. Mieli szczęście, że teraz a nie pięć minut wcześniej gdy Jo przechodziła ekstazę. Jak to kurwa możliwe żeby samym językiem szalejącym po szyi doprowadzić kogoś do orgazmu? 
A sorry, był jeszcze członek ocierający się o jej plecy. 
- Tak tak. Tylko że wy jedziecie w przeciwnym kierunku - skrzywił się Ivan.
- Ale ty masz po drodze. Odwieziesz moją siostrę całą i zdrową?
- Może jestem pojebany, ale o ludzi umiem dbać - oburzył się Rosjanin.
- Wyluzuj. Taksówka już po was przyjechała. Zadzwoń jak dojedziesz - zwrócił się do Jo.
- Jasne. Do zobaczenia - uściskała brata i wsiadła do taksówki.