poniedziałek, 12 grudnia 2022

Chapter six

Samolot wylądował dopiero po 16, ponieważ były drobne problemy. Joanne mało to obchodziło. W głowie miała tylko Ivana; otworzyła się przed nim totalnie. Chyba zyskała ważną osobę w swoim życiu.
Wzięła swój bagaż i kierowała się do terminala.
- Jo! - usłyszała krzyk, gdy tylko postawiła nogę za drzwiami. Rozkojarzona rozejrzała się i natrafiła na grupkę chłopaków.
- Obstawa? - zaśmiała się do nich.
- Oo pokazik się udał. Jo żartuje - klasnął w dłonie Krzysiek po czym ją przytulił. Wszyscy wybuchnęli śmiechem i ku zaskoczeniu reszty, Jo też.
- Idziemy coś zjeść? - spytała patrząc na swojego chłopaka.
- Miałem to samo zaproponować - cała wataha wyszła z lotniska.
- Jak mecze? - zapytała Jo gdy złożyli zamówienie w restauracji.
- Świetnie. Na następny obowiązkowo wpadasz.
- Z chęcią. Znacie jakiegoś Ivana Tarasova? - zapytała takim tonem jakby się pytała czy chcą kanapkę z szynką czy z serem.
- Ivan. Poznałaś Ivana?
- Miałam z nim styczność.
                                                   Tak, pieprzyliśmy się jak króliki.
- Zwariowany człowiek - zaśmiał się Michał.

Moskwa
- Ivan, ty debilu. To był jednorazowy wyskok, a ty już o miłości myślisz - z tęsknotą wpatrywał się w krajobraz za oknem swojej sypialni. Czuł jej zapach w pościeli, w łazience, dosłownie w całym domu. Zaczynał myśleć, że chciałby ją mieć tylko dla siebie.
- Co ty odpierdalasz - strzelił sobie z liścia i wszedł do salonu i wyjął swój ulubiony trunek. Włączył koncert noworoczny i usiadł wygodnie na kanapie. Alkohol przyjemnie drażnił ścianki jamy ustnej, jednocześnie rozluźniając go. W tej samej chwili usłyszał jak ktoś dzwoni na jego telefon.
- Tak?
- Cześć. Doleciałam. Co prawda z opóźnieniem, ale jestem już w domu. Właśnie idę wziąć prysznic.
- To wspaniale. Ja właśnie słucham koncertu. Kiedy się widzimy?
- Nie wiem. Na razie czeka mnie wyjazd do Hiszpanii i Białorusi.
- To drugie to blisko mnie. Mała, nie zatrzymuje cię dłużej. Wyśpij się. Odezwę się jutro.
- Okej. To do usłyszenia.
- Z kim tak flirtujesz? - usłyszała śmiech Iana za sobą.
- Kochanie, nie strasz mnie. Aga dzwoniła. Żona Łukasza.
- Czyżbyś znalazła przyjaciółkę? - rozpromienił się.
- Nie zapeszam.
 tak, moja przyjaciółka to Ivan z którym się pieprzę 
- Idziesz ze mną pod prysznic?
Nie musiała dwa razy proponować.

26 października, Jastrzębski Zdrój
- Mamy zaszczyt dzisiaj gościć na widowni Ivana Tarasova oraz Evgeniya Siwozhelza wraz z żoną.
Jo całkiem znudzona siedziała na trybunach i oglądała rozgrzewkę siatkarzy. Ale te dwa słowa wybudziły ją z transu. Ivan tutaj? A to cham, że jej nie powiedział! Rozmawiali codziennie, a ten nawet jej nie powiedział, że przyjeżdża!
- To miała być niespodzianka - usłyszała za sobą jego seksowny głos.
- Ivan, ty draniu. 
- Cześć. Wolne? - zapytał wskazując na miejsce obok Joanny.
- A siadaj. Najwyżej na ciebie nawrzeszczą. Ile zostajesz w Polsce?
- Do poniedziałku misiaku.
- Ciszej bo ktoś usłyszy.
- Który to twój chłopak? - zapytał po chwili ciszy.
- Ten koło słupka. W czarnej koszulce.
- Ciacho.
- A z ciebie pedał się zrobił?
- Oh, znowu muszę cię upić żebyś była milsza?
- Wybacz. Ivanie, czy teraz ciebie bardziej pociągają męskie członki niż kobiece pochwy? - zapytała Jo z uśmiechem. Ten ryknął głośnym śmiechem czym zwrócił uwagę kibiców. Zauważyła, że ku im zmierza wataha.
- Ivan. Kope lat - przywitał się Michal.
- Niech no pomyśle. Od Igrzysk Olimpijskich?
- Nic się nie zmieniłeś. Ciągle lubisz wkurwiać ludzi - stwierdził Zbyszek.
- E tam. To efekt rosyjskiej wódy. Panowie, trzymam kciuki za was.
- No stary, wielkie dzięki - tymczasem Krzysiek usiadł koło Rosjanina i rozpoczął konwersację.
- Skąd ty go znasz? - szepnął Ian do swojej dziewczyny.
- Mówiłam już, że jak byłam na pokazie w Moskwie to Łukasz go przyprowadził ze sobą.
- Oh, no dobra. Do zobaczenia po meczu.

- Co robisz po meczu? - była końcówka pierwszego seta, gdy Ivan znudzony meczem zagaił rozmowę. Zero kłótni pod siatką, zero ostrych słów, kłótni z sędzią. Mecz stracony.
- Jadę do domu.
- W nocy? Będziesz tłuc się po ulicach? 
oh, czy on się o mnie troszczy?
- Widzisz, taka sytuacja. Niestety nie mogę nocować bo jutro muszę się stawić w agencji.
- Hm, w sumie jak zostawię swoich towarzyszy to nic się nie stanie.
- Ty chyba nie myślisz, że pojedziesz ze mną do Łodzi - spojrzała zdziwiona na niego.
- To właśnie miałem na myśli robaczku.
- Ivan, jak cię trzepnę w te blond włosy to poczujesz to w gaciach.
- Czyli wszystko ustalone - uśmiechnął się szeroko.
- Jak chcesz. W sumie za samochodem możesz biec - obdarowała go równie szerokim uśmiechem.
- No nie mów, że pozwolisz mi się zmęczyć.
- Jeszcze się pytasz - zaczęła się śmiać. 
- Dobra, możesz ze mną jechać. Ale śpisz na podłodze.
- Oczywiście - odpowiedział z lubieżnym uśmieszkiem.
- Idę się pożegnać z chłopakami, a ty zaczekaj na mnie przed halą - zeszła po schodkach na dół i weszła na boisko. 

Dwie godziny później
- Ian, a ty gdzie się wybierasz? Przecież do domu wracamy dopiero jutro - zaskoczył go Krzysiek, gdy pakował swoje rzeczy do torby.
- Muszę coś sprawdzić.
- Ale co?
- Daj mi spokój! Ten rusek właśnie może pieprzyć moją narzeczoną, nie rozumiesz!?
Znał ten wzrok u Joanny. Wzrok, który pokazywał że pieprzyli się kilka albo nawet kilkanaście razy. Za dobrze ją znał.
- Co ty gadasz chłopie?
- To co słyszysz. Wydaje mi się, że ona mnie zdradza - usiadł załamany na łóżku i schował twarz w dłoniach.
- Stary, jadę z tobą. Nie puszcze cię żebyś w takim stanie jechał autem.
- Okej, ale nikomu nie mów.
- Jasne.

Łódź
- Tu masz łazienkę, po prawo jest kuchnia, salon i tak dalej.
- Ładne mieszkanie - odpowiedział z grzeczności Ivan.
- Dzięki. Chcesz coś do jedzenia, picia?
- Chcę ciebie - podszedł do niej i wpił się zachłannie w usta. Odepchnęła go lekko i poszła do łazienki. Uznając to za zaproszenie, poszedł za nią. 
Pod prysznicem nie liczyło się dla nich nic. Ani to że właśnie do mieszkania wchodził Ian, ani że otwierał drzwi od łazienki. Dopiero jego głos sprowadził parę kochanków na ziemię.
- Za pięć minut nie chce was widzieć w tym mieszkaniu. Jo, nie spodziewałem się tego po tobie. - wkurwiony wyszedł z mieszkania trzaskając drzwiami.
- Ja pierdole - zrozpaczona Jo oparła się o Ivana i zaczęła płakać.
- Przepraszam. To przeze mnie.
- Nie. Nie obwiniaj siebie. To również moja wina. Tylko gdzie ja teraz zamieszkam - rozpłakała się jeszcze bardziej.
- Wyjedź ze mną do Rosji.
- Ty chyba żartujesz.
- Nie. Tutaj chyba nic cię nie trzyma. Dzisiaj prześpimy się w jakimś hotelu, a jutro po pokazie wylecimy do Moskwy.
- Zgadzam się - odparła po chwili zastanowienia. Wyszli z pod prysznica i poszli pakować rzeczy Jo.
Jestem kompletną idiotką
W przelocie się ubrali; Jo rzucała rzeczy na łóżka, a Ivan pakował je do walizek. Gdy była pewna, że już wszystko zabrała, wyszła z mieszkania.

Na dole
- Wiedziałem, kurwa wiedziałem! - Ian wpadł do auta. Miał załzawione policzki i oczy pełne bólu.
- Czyli jednak. Stary, tak mi przykro.
- Zawieź mnie do jakiegoś baru. Muszę się najebać.
- Ale
- Nie ma żadnego ale. Właśnie nakryłem swoją narzeczoną na zdradzie. Na trzeźwo tego nie przyswoję. 
- Jak chcesz - Krzysiek więcej z nim nie dyskutował. I tak to by nic nie dało.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz