sobota, 17 grudnia 2022

Chapter seven

29 października, Moskwa
- Cieszę się, że ciebie mam - Ivan zmęczony podróżą spał, a Jo leżała obok niego. Do południa miał czas; potem musiał pędzić na trening.
Joanna kolejny raz rozmyślała o tym co się stało dwa dni temu. Postanowiła tak po prostu zapaść się pod ziemię, uciec. I tak nie miała znajomych, przyjaciółek. Jedyną teraz bliską osobą był Ivan. Wyszła cicho z sypialni; zostawiła mu kartkę w kuchni, że wychodzi i opuściła dom. Musiała orzeźwić swój umysł, a mroźne powietrze w Rosji idealnie się do tego nadawało.
Nawet nie wie ile chodziła po zimnym mieście, ale wiedziała jedno: że nie wie gdzie jest.
Świetnie, kurwa. Jesteś w obcym mieście i do tego się zgubiłaś.

Po południu, powrót Ivana z treningu
Szedł przez miasto z torbą treningową na ramieniu, rozmyślając o kilku poprzednich dniach. Chciał jakoś jej pomóc, ale nie wiedział jak. Nie był dobry w te klocki. 
Po drodze poszedł do sklepu po jedzenie i cicho podśpiewując pod nosem kroczył chodnikiem. Otwierając drzwi zdziwił się, że panuje kompletna cisza i ciemność. Przestraszył się, że coś się stało bo Jo nie było w domu. Próbował się do niej dodzwonić, jednak cicha melodyjka zabrzmiała na blacie w kuchni.

Bar, kilka przecznic dalej
- No i on wszedł do domu i nas nakrył.
- Naprawdę? To takie straszne. - obok Jo siedział pedzio w różowych rurkach i różowym sweterku. Ogólnie cały był różowy. Nawet drinka pił różowego. Ale grunt, że wysłuchiwał żali Joanny. 
- Dobra, ja się będę zbierać. Tylko jest jeden problem: bo nie wiem gdzie jestem.
- Ale się narąbałaś, że nawet nie wiesz gdzie mieszkasz.
- Masz telefon?
- Jasne. - no telefon też był różowy. Jo wystukała dobrze znany jej numer i czekała na odzew z drugiej strony.
- Halo? - usłyszała zaniepokojony głos Ivana.
- Jestem w jakimś barze gdzieś, jakoś od kilku godzin. Przyjedziesz po mnie?
- Z kim ty tam jesteś?
- Nie wiem, nie znam. Jest cały różowy. 
- Daj mi go do telefonu.
Posłusznie oddała urządzenie i poprosiła barmana o kolejnego drinka.

Po telefonie wybiegł z domu nawet nie zamykając drzwi. Odpalił swoją granatową audice i pędził po Jo na drugi koniec miasta. Czy ją powaliło do reszty żeby tak się urżnąć? Z tego co mówił ten koleś, to była pijana jak bela. Po kilku minutach jazdy zatrzymał się z piskiem opon przed pubem w którym miała przebywać Jo. Wbiegł do pomieszczenia rozglądając się w około. W końcu zobaczył ją, a raczej tego różowego. Obok niego siedziała Jo z głową opartą o blat.
- Joanna? - powiedział lekko ją szturchając. Podniosła głowę i się uśmiechnęła.
- Cześć. 
Próbowała wstać, ale mocno się zachwiała i upadła na podłogę. Ivan się zaśmiał i podniósł ją. Uregulował rachunek, podziękował różowemu i zaniósł kochankę do auta. Położył ją na tylnym siedzeniu i ruszył do domu. 

9 listopada, Bełchatów
- Ej, wiecie co się dzieje z Aśką i Ianem? - zapytał cicho Zbyszek chłopaków. Od prawie dwóch tygodni nie widział blondynki, lekarz chodził jak struty, w ogóle jakoś tak dziwnie było. 
- Nie pytaj nawet - machnął ręką Krzysiek i poszedł napić się wody. Właśnie wygrali mecz z Rzeszowem, ale to mu jakoś nie poprawiło humoru. Zastanawiał się co robi Jo i czemu nie daje oznak życia. A najgorsze było to, że jej były już narzeczony nie robił nic by się z nią skontaktować.
A Ian po prostu się załamał. Chyba wolał nie wiedzieć, że go zdradziła; a teraz cholernie jej brakowało. Tak bardzo ją kochał, że był gotowy wybaczyć zdradę. Jednak wiedział, że wszystko stracone: ona nie wróci, a on o to nie poprosi.

10 listopada, Moskwa
- Jo, Łukasz do mnie dzwonił. - Jo siedziała na tarasie zapatrzona w krajobraz. Ivan zaszedł ją od tyłu i mocno przytulił.
- Co chciał?
- Czy nie wiem co się z tobą dzieje i czemu się do niego nie odzywasz.
- I?
- No co miałem mu powiedzieć. Nie ingeruje w wasze sprawy więc powiedziałem, że nie wiem gdzie jesteś.
- Dziękuje.
- Jo, myślę że powinnaś się do niego odezwać.
- Nie mam po co. On mnie nie obchodzi.
- Ale ty jego tak.
- Ivan, proszę cię. Nie zmuszaj mnie bo i tak tego nie zrobię.
- Ja ci tylko podpowiadam robaczku. Lecę na trening. - pocałował ją w tył głowy i zostawił samą.

Wieczorem
- Może bym wpadła na wasz mecz? Oczywiście tylko jeśli tego chcesz.
- Mówisz poważnie? Już wcześniej chciałem się ciebie o to zapytać - przytulił ją od tyłu, wkładając nos w blond włosy i wdychając cudowny zapach.
- Teraz mam trochę wolnego od pokazów to chętnie pójdę. Kiedy jest najbliższy?
- Jutro. Będzie mi się lepiej grało wiedząc, że moje poczynania ogląda ktoś kogo lubię.
- Tylko lubisz? - odwróciła się do niego przodem, chcąc zobaczyć jego reakcję.
- Uwielbiam - odparł przykładając czoło do jej czoła. Czuła na swojej twarzy jego gorący oddech.
- Uwielbiasz?
- Może trochę kocham - ręką dotknął jej serca, na co zareagowało mocniejszym biciem.
- Kochasz?
- Jo, w co ty grasz?
- Sprawdzam jak bardzo jestem dla ciebie ważna.
- Jesteś bardzo ważna dla mnie. Czasem aż myślę, że najbardziej na świecie.

poniedziałek, 12 grudnia 2022

Chapter six

Samolot wylądował dopiero po 16, ponieważ były drobne problemy. Joanne mało to obchodziło. W głowie miała tylko Ivana; otworzyła się przed nim totalnie. Chyba zyskała ważną osobę w swoim życiu.
Wzięła swój bagaż i kierowała się do terminala.
- Jo! - usłyszała krzyk, gdy tylko postawiła nogę za drzwiami. Rozkojarzona rozejrzała się i natrafiła na grupkę chłopaków.
- Obstawa? - zaśmiała się do nich.
- Oo pokazik się udał. Jo żartuje - klasnął w dłonie Krzysiek po czym ją przytulił. Wszyscy wybuchnęli śmiechem i ku zaskoczeniu reszty, Jo też.
- Idziemy coś zjeść? - spytała patrząc na swojego chłopaka.
- Miałem to samo zaproponować - cała wataha wyszła z lotniska.
- Jak mecze? - zapytała Jo gdy złożyli zamówienie w restauracji.
- Świetnie. Na następny obowiązkowo wpadasz.
- Z chęcią. Znacie jakiegoś Ivana Tarasova? - zapytała takim tonem jakby się pytała czy chcą kanapkę z szynką czy z serem.
- Ivan. Poznałaś Ivana?
- Miałam z nim styczność.
                                                   Tak, pieprzyliśmy się jak króliki.
- Zwariowany człowiek - zaśmiał się Michał.

Moskwa
- Ivan, ty debilu. To był jednorazowy wyskok, a ty już o miłości myślisz - z tęsknotą wpatrywał się w krajobraz za oknem swojej sypialni. Czuł jej zapach w pościeli, w łazience, dosłownie w całym domu. Zaczynał myśleć, że chciałby ją mieć tylko dla siebie.
- Co ty odpierdalasz - strzelił sobie z liścia i wszedł do salonu i wyjął swój ulubiony trunek. Włączył koncert noworoczny i usiadł wygodnie na kanapie. Alkohol przyjemnie drażnił ścianki jamy ustnej, jednocześnie rozluźniając go. W tej samej chwili usłyszał jak ktoś dzwoni na jego telefon.
- Tak?
- Cześć. Doleciałam. Co prawda z opóźnieniem, ale jestem już w domu. Właśnie idę wziąć prysznic.
- To wspaniale. Ja właśnie słucham koncertu. Kiedy się widzimy?
- Nie wiem. Na razie czeka mnie wyjazd do Hiszpanii i Białorusi.
- To drugie to blisko mnie. Mała, nie zatrzymuje cię dłużej. Wyśpij się. Odezwę się jutro.
- Okej. To do usłyszenia.
- Z kim tak flirtujesz? - usłyszała śmiech Iana za sobą.
- Kochanie, nie strasz mnie. Aga dzwoniła. Żona Łukasza.
- Czyżbyś znalazła przyjaciółkę? - rozpromienił się.
- Nie zapeszam.
 tak, moja przyjaciółka to Ivan z którym się pieprzę 
- Idziesz ze mną pod prysznic?
Nie musiała dwa razy proponować.

26 października, Jastrzębski Zdrój
- Mamy zaszczyt dzisiaj gościć na widowni Ivana Tarasova oraz Evgeniya Siwozhelza wraz z żoną.
Jo całkiem znudzona siedziała na trybunach i oglądała rozgrzewkę siatkarzy. Ale te dwa słowa wybudziły ją z transu. Ivan tutaj? A to cham, że jej nie powiedział! Rozmawiali codziennie, a ten nawet jej nie powiedział, że przyjeżdża!
- To miała być niespodzianka - usłyszała za sobą jego seksowny głos.
- Ivan, ty draniu. 
- Cześć. Wolne? - zapytał wskazując na miejsce obok Joanny.
- A siadaj. Najwyżej na ciebie nawrzeszczą. Ile zostajesz w Polsce?
- Do poniedziałku misiaku.
- Ciszej bo ktoś usłyszy.
- Który to twój chłopak? - zapytał po chwili ciszy.
- Ten koło słupka. W czarnej koszulce.
- Ciacho.
- A z ciebie pedał się zrobił?
- Oh, znowu muszę cię upić żebyś była milsza?
- Wybacz. Ivanie, czy teraz ciebie bardziej pociągają męskie członki niż kobiece pochwy? - zapytała Jo z uśmiechem. Ten ryknął głośnym śmiechem czym zwrócił uwagę kibiców. Zauważyła, że ku im zmierza wataha.
- Ivan. Kope lat - przywitał się Michal.
- Niech no pomyśle. Od Igrzysk Olimpijskich?
- Nic się nie zmieniłeś. Ciągle lubisz wkurwiać ludzi - stwierdził Zbyszek.
- E tam. To efekt rosyjskiej wódy. Panowie, trzymam kciuki za was.
- No stary, wielkie dzięki - tymczasem Krzysiek usiadł koło Rosjanina i rozpoczął konwersację.
- Skąd ty go znasz? - szepnął Ian do swojej dziewczyny.
- Mówiłam już, że jak byłam na pokazie w Moskwie to Łukasz go przyprowadził ze sobą.
- Oh, no dobra. Do zobaczenia po meczu.

- Co robisz po meczu? - była końcówka pierwszego seta, gdy Ivan znudzony meczem zagaił rozmowę. Zero kłótni pod siatką, zero ostrych słów, kłótni z sędzią. Mecz stracony.
- Jadę do domu.
- W nocy? Będziesz tłuc się po ulicach? 
oh, czy on się o mnie troszczy?
- Widzisz, taka sytuacja. Niestety nie mogę nocować bo jutro muszę się stawić w agencji.
- Hm, w sumie jak zostawię swoich towarzyszy to nic się nie stanie.
- Ty chyba nie myślisz, że pojedziesz ze mną do Łodzi - spojrzała zdziwiona na niego.
- To właśnie miałem na myśli robaczku.
- Ivan, jak cię trzepnę w te blond włosy to poczujesz to w gaciach.
- Czyli wszystko ustalone - uśmiechnął się szeroko.
- Jak chcesz. W sumie za samochodem możesz biec - obdarowała go równie szerokim uśmiechem.
- No nie mów, że pozwolisz mi się zmęczyć.
- Jeszcze się pytasz - zaczęła się śmiać. 
- Dobra, możesz ze mną jechać. Ale śpisz na podłodze.
- Oczywiście - odpowiedział z lubieżnym uśmieszkiem.
- Idę się pożegnać z chłopakami, a ty zaczekaj na mnie przed halą - zeszła po schodkach na dół i weszła na boisko. 

Dwie godziny później
- Ian, a ty gdzie się wybierasz? Przecież do domu wracamy dopiero jutro - zaskoczył go Krzysiek, gdy pakował swoje rzeczy do torby.
- Muszę coś sprawdzić.
- Ale co?
- Daj mi spokój! Ten rusek właśnie może pieprzyć moją narzeczoną, nie rozumiesz!?
Znał ten wzrok u Joanny. Wzrok, który pokazywał że pieprzyli się kilka albo nawet kilkanaście razy. Za dobrze ją znał.
- Co ty gadasz chłopie?
- To co słyszysz. Wydaje mi się, że ona mnie zdradza - usiadł załamany na łóżku i schował twarz w dłoniach.
- Stary, jadę z tobą. Nie puszcze cię żebyś w takim stanie jechał autem.
- Okej, ale nikomu nie mów.
- Jasne.

Łódź
- Tu masz łazienkę, po prawo jest kuchnia, salon i tak dalej.
- Ładne mieszkanie - odpowiedział z grzeczności Ivan.
- Dzięki. Chcesz coś do jedzenia, picia?
- Chcę ciebie - podszedł do niej i wpił się zachłannie w usta. Odepchnęła go lekko i poszła do łazienki. Uznając to za zaproszenie, poszedł za nią. 
Pod prysznicem nie liczyło się dla nich nic. Ani to że właśnie do mieszkania wchodził Ian, ani że otwierał drzwi od łazienki. Dopiero jego głos sprowadził parę kochanków na ziemię.
- Za pięć minut nie chce was widzieć w tym mieszkaniu. Jo, nie spodziewałem się tego po tobie. - wkurwiony wyszedł z mieszkania trzaskając drzwiami.
- Ja pierdole - zrozpaczona Jo oparła się o Ivana i zaczęła płakać.
- Przepraszam. To przeze mnie.
- Nie. Nie obwiniaj siebie. To również moja wina. Tylko gdzie ja teraz zamieszkam - rozpłakała się jeszcze bardziej.
- Wyjedź ze mną do Rosji.
- Ty chyba żartujesz.
- Nie. Tutaj chyba nic cię nie trzyma. Dzisiaj prześpimy się w jakimś hotelu, a jutro po pokazie wylecimy do Moskwy.
- Zgadzam się - odparła po chwili zastanowienia. Wyszli z pod prysznica i poszli pakować rzeczy Jo.
Jestem kompletną idiotką
W przelocie się ubrali; Jo rzucała rzeczy na łóżka, a Ivan pakował je do walizek. Gdy była pewna, że już wszystko zabrała, wyszła z mieszkania.

Na dole
- Wiedziałem, kurwa wiedziałem! - Ian wpadł do auta. Miał załzawione policzki i oczy pełne bólu.
- Czyli jednak. Stary, tak mi przykro.
- Zawieź mnie do jakiegoś baru. Muszę się najebać.
- Ale
- Nie ma żadnego ale. Właśnie nakryłem swoją narzeczoną na zdradzie. Na trzeźwo tego nie przyswoję. 
- Jak chcesz - Krzysiek więcej z nim nie dyskutował. I tak to by nic nie dało.

czwartek, 1 grudnia 2022

Chapter five

- Mam pomysł. Może pojedziemy do mnie, co?
- Muszę się spakować. O 10 mam samolot.
- To poczekam na ciebie pod hotelem mała.
- Mała to jest twoja pała.
- Oj uwierz, mała to ona nie jest - cmoknął ją w policzek.
Zajechali pod hotel, ale ku zdziwieniu Jo, Ivan również wysiadł.
- Pomogę ci znieść bagaż - wytłumaczył się. Pani z recepcji dziwnie na nich spoglądała, ale olali ją. Jo szybko się spakowała, wymeldowała i ruszyli taksówką do domu Ivana.
- Łukasz - przypomniała sobie, że miała zadzwonić do brata.
- Zadzwonisz u mnie - uśmiechnął się czule. Jo czuła że Ivan szykuje coś specjalnego.
Jak się później okazało mieszkał w willi na krańcu Moskwy.
- Sam tutaj mieszkasz?
- Potrzebuje dużo miejsca.
Wchodząc z jej walizką po schodach, Jo wybierała numer do brata.
- Łukasz? - zapytała idealnie w momencie gdy Ivan uklęknął i i językiem zaczął jechać po jej udzie.
- Dojechałaś?
- Tak - wyszeptała.
- Co to za dziwne odgłosy?
- Telewizor gra. Muszę kończyć. Pa - rzuciła telefon na szafkę i zdzieliła po głowie blondyna - Ivan!
- Tak? - wstał i zaszedł ją od tyłu. Poczuła jego zwinne palce na nagiej skórze gdy zaczął odpinać sukienkę.
- Teraz będziesz wolny?
- Spokojnie, nie zdradzę ci szczegółów. Ale gwarantuje, że dzisiejszej nocy nie zaśniesz - jego głos był tak zmysłowy, że gdyby pracował w sex telefonie to niejedna kobieta miałaby orgazm.
- Ja mam chłopaka - opamiętała się nagle Jo.
- Chłopaka da się przesunąć. O niczym się nie dowie. Wiesz, uważam że masz za dużo na sobie. - Jednym ruchem odpiął jej stanik. Nagle jego ręce znalazły się przy linii koronkowych majtek Joanny.
- Nie będziesz stać naga podczas gdy ja jestem w całym odzieniu - przerwał czynność pieszczenia jej piersi by się rozebrać. Nosz kurwa! Jo wkurwiło jego powolne odpinanie koszuli, więc szybkim ruchem rozerwała ją. Guziki latały po całym pokoju, ale kogo to teraz obchodziło.
- Widzę, że wczuwasz się w klimat - blondynka cała dygotała od tej rozkoszy, którą obdarowywał ją Ivan. Jo postanowiła go trochę podrażnić i położyła dłoń na jego kroczu. Penis z sekundy na sekundę stawał się coraz twardszy co strasznie ją ucieszyło. Ivan zbliżył swoje wargi do jej i po raz pierwszy się całowali. Jego wargi robiły cuda nie tylko na ciele, ale również na jej ustach. Wypchnęła biodra do przodu czując członka napierającego na jej podbrzusze.
- A teraz najlepsza część - pochwycił ją i jej rozpalona podnieceniem skóra zetknęła się z zimnem satyny.
- Gumki.
- Jestem częściowo bezpłodny. Dzięki temu nie wydaje kasy na coś co mnie drażni. Rozłóż dla mnie nogi, a pokaże ci granice wytrzymałości - znalazł się przy jej piersiach kąsając lekko. Całą drogę do jej kobiecości pokonał w ten sposób. Oplotła nogi wokół niego gdy zaczął penetrować wnętrze Jo.
- Ah Ivan! - piszczała z rozkoszy. Jezusie! Gdzie on się tego uczył! Jej ciało wiło się od nadmiaru orgazmu.  A ten zamiast powoli przestawać, dawał jej jeszcze większą rozkosz. - Boże! - jej myśli nie wytrzymywały tej pogoni. Była w łóżku z szatanem seksu! Nie liczyło się nic innego oprócz tej potężnej fali ekstazy.
- Pokaż mi, że możesz być dla mnie tak miła jak ja dla ciebie - gdy Jo w pełni doszła, Ivan wciągnął ją na siebie, oddając dowództwo w łóżku. Nie musiał dwa razy powtarzać. Schodziła do jego krocza, po drodze badając fakturę delikatnej jak aksamit skóry.
Na początku powoli zadawała mu ból jeżdżąc językiem po członku, by potem zatopić go w swoich ustach. Twardniał jeszcze bardziej i pulsował w jej ustach.
- O kurwa! - krzyknął w momencie gdy nasienie wypełniło jej jamę ustną.
- Mała, jesteś niesamowita - wyszeptał.
- Wiem.
Ułożyła się na jego torsie i spojrzała w twarz. Miał takie piękne wargi: delikatne i różowe; jego oczy dawały pobłysk ciepłego lazuru z zimnym granatem.
- Bo się zakochasz.
- Jasne.
Mniej więcej tak wyglądała ich dalsza noc. Jak się nie pieprzyli to rozmawiali.
- Od ilu lat grasz w siatkówkę? - siedzieli nadzy na wielkim tarasie. Opierała się o jego tors oglądając krajobraz, jednocześnie palili fajkę za fajką.
- Od dziecka. Po drodze miałem małe problemy ze sobą, ale już jest ok. Jo, ja jestem pierdolnięty, ale dobrze mi z tym. Nie zmienię swojego zachowania. Nie zmienię tego kim jestem.
- Ale ja ci tego nie każę. To tylko jednorazowa przygoda, prawda? Wracam dzisiaj do Polski i oboje żyjemy swoim życiem. Ewentualnie od czasu do czasu możesz zadzwonić - zaśmiała się. Wrócili na łóżko; Jo przytuliła się do Ivana.
- Szkoda, że nie mogę cię mieć na stałe. Seks z tobą jest wspaniały.
- Znajdziesz sobie kogoś.
Chwilę później Ivan już spał. A mówił, że nie usną dzisiejszej nocy! Joanna dobrze czuła się z nim, ale ile go znała? Kilka godzin? Poza tym kochała Iana. 
Ta, jakbyś kochała to byś nie zdradziła.
 Nie budząc swojego jednorazowego kochanka wstała z łóżka i skierowała się do łazienki. Tak samo jak dom, tak i łazienka była wielka. Wanna, prysznic, wielkie lustro i umywalka, kibel, pralka. Gdy wanna napełniła się ciepłą wodą weszła do niej i wygodnie się ułożyła. Po długiej kąpieli oplotła się ręcznikiem i wyszła do pokoju.
- A myślałem, że razem się wykąpiemy - usłyszała jego głos.
- Myślałam, że śpisz - zaśmiała się i już miała się odwrócić by wyjąć rzeczy z walizki gdy porwał ją na ręce i przerzucił przez ramię. - Ivan! - zawyła.
- Prysznic czy wanna? - dał jej wybór.
- To i to. Ale najpierw prysznic. - postawił ją na macie w brodziku i zdarł ręcznik.
- Piękny widok - zarumienił się lekko na widok jej sterczących sutków. Oplotła ręce wokół jego szyi, a nogi wokół bioder.
- Tak szybko?
- Jeszcze czeka nas wanna.
Kilka razy szczytowali pod strumieniem ciepłej wody dopóki nie zaczęli stękać ze zmęczenia.
- Wanna - wyszeptała. Szybko nalał wody i weszli razem. Ułożyła się wygodnie na nim. Podobało jej się jego twarde ciało, uśmiech, nawet jego charakter który zdążyła zauważyć, że jest strasznie perwersyjny. Po igraszkach w wannie wyszli się ubrać. Był to i tak złożony proces, ponieważ co chwila to Ivan, to Jo rozbierali siebie nawzajem.
Po jakiejś godzinie opamiętali się i Ivan zniósł walizkę Joanny na dół, a swojego gościa zaprowadził do kuchni.
- Musimy coś zjeść bo wyglądasz jakbyś się miała zaraz załamać.
- Ivan, ja jestem modelką. Taką mam figurę.
- Masz bardzo piękną figurę. Ale trochę mogłabyś przytyć - pocałował ją w nos.
- A ty będziesz mnie utrzymywać.
- Czemu nie. Ale jeszcze masz chłopaka.
- No tak. Zamówisz mi taksówkę?
- Nie. Sam cię odwiozę na lotnisko. Trening mam po południu więc jestem do twojej dyspozycji.
- Skoro nalegasz. - Jo czuła się przy nim świetnie. Miała przeczucie, że jeszcze zostaną dobrymi przyjaciółmi.

Lotnisko
- Pamiętaj, dzwoń kiedy tylko będziesz chciała. Jesteś niesamowitą kobietą i otwieram przed tobą siebie. Może jeszcze nie w sensie miłosnym, ale jako przyjaciel czemu nie.
- Zaraz zaraz. Ty mi proponujesz przyjaźń?
- No tak. A co?
- Wiesz, takie teksty to zwykle kobiety mówią.
- Oj tam. Trzymaj się - pocałował ją w policzek żeby nie wywołać zbędnego zamieszania na lotnisku.
- Zadzwoń jak dolecisz - wcisnął w jej dłoń kartkę ze swoim numerem. Z szerokim uśmiechem patrzył jak wchodzi do samolotu. Lecz w środku wszystko w nim przeczyło. Chciałby pobiec za nią, prosić żeby została. Ale sam wiedział, że to jest bez sensu.

Łódź
- A lekarzyk gdzie się śpieszy? - zawrócił do Iana Zbyszek.
- Po kobietę.
- E no to jedziemy z tobą. Na pewno się ucieszy jak nas zobaczy - dołączył swoje pięć groszy Michał.
- Jak cholera. Dobra, pakować się.
- Jeszcze ja! Gdzie tak bez kolegi się wybieracie.
- Jedziemy po Joanne.
- A no to zapowiada się ciekawe po południe.
Chłopaki jechali na lotnisko w przekonaniu, że Jo jak zwykle będzie dla nich nie miła, rzuci jakimś wrednym tekstem czy spławi ich na bambus.