- Ian, zadzwonię jak dolecę. Lepiej pilnuj chłopaków.
Jo wylatywała na kolejny pokaz. Tym razem: kierunek Moskwa. Jak zwykle na lotnisku miał czekać na nią ktoś kto odbierze i zawiezie do hotelu. Usiadła na krześle i cierpliwie czekała na swój lot. Wyjmowała właśnie książkę z torby gdy przelotem spojrzała na tłum. Stał w kolejce po bilet. "Nie no, to są chyba jakieś żarty" pomyślała wkurzona.
Poziom niżej
- Ziomuś, pojechałbym z tobą, ale wiesz nowy sezon. Trener by mnie zabił gdybym nie wstawił się na mecz.
- Przecież rozumiem. Nie jestem dzieckiem żeby nie dojechać do Warszawy. - zaśmiał się Łukasz.
- No nie wiem nie wiem. Lepiej powiedz mi kiedy masz zamiar nas odwiedzić.
- Dopiero wyjechałem a ty już się pytasz o powrót.
- No stęskniłem się przecież. Już sześć godzin cię nie widziałem - Krzysia ewidentnie trzymały się dzisiaj żarty.
- Ty mnie nie czaruj. Zadzwonię jak dolecę bo właśnie wchodzę na lotnisko.
- Pozdrów niedźwiedzie.
Łukasz stanął w kolejce po swój bilet; wyjątkowo na lotnisku panował mały ruch.
Dochodziła godzina 20 gdy odebrał bilet i z bagażem szedł usiąść, gdy jego wzrok przykuła znajoma postać.
- Mam już urojenia - zaśmiał się do siebie gdy dziewczyna się odwróciła i okazała się całkiem obcą osobą.
Godzinę później gdy przechodzili przez odprawę, znowu zobaczył tę dziewczynę. Gdy się odwróciła jednak to nie była ona.
- Joanna? - zapytał zdziwiony.
- Znowu ty - westchnęła.
- Co ty tutaj robisz? Lecisz gdzieś?
- Nie. Tak mnie wpuścili do samolotu.
- Ha ha ha. Widzę, że humorek masz po tatusiu.
- Humorek mam swój. Czy ty kiedykolwiek przestaniesz mnie prześladować?
- Siostra, przecież my się nie musimy ciągle kłócić, prawda?
- Chyba powiedziałam ci, że kontakt z tobą i z wami jest mi zbędny.
- Ale ja nie odpuszczę. Chłopaki też. Krzysiu mówił, że Ian zostaje na sezon. Przez ten czas zdąży was do siebie przekonać.
- Jaki jest cel w tym że chcesz mnie poznać, co?
- Chce mieć siostrę. Nie będę ci opowiadał teraz ckliwych historyjek bo nie czas na to. Ale po zniknięciu Jagody nawet nie wiesz jak się ucieszyłem teraz gdy dowiedziałem się, że mam siostrę.
- Jagoda? Kto to?
- Nie czas teraz na to. No więc jak?
- Dobra, spróbuje. Ale potrzebuje czasu.
- Jasne. A teraz możemy spokojnie i normalnie porozmawiać?
- Jak dwójka osób, które przypadkiem spotkały się w samolocie. Ale nie obiecuj sobie za wiele. Może teraz podczas lotu będziemy rozmawiać, ale nie wiem czy potem też tak będzie. Jasne?
- Tak. Ale uwierz, te kilka godzin z tobą uczyni mnie szczęśliwym, Jo.
Bełchatów, pierwszy mecz w sezonie 2020/2021
- Panie doktorze, kiedy Joanna wraca do Polski?
- Krzysiek, jak jeszcze raz powiesz do mnie panie doktorze to przypadkiem pomylę leki i po meczu będziesz siedział w kiblu. A wracając do tematu to za tydzień. A co, szykujesz przyjęcie?
- Dobry pomysł. Ale chce jeszcze pożyć.
- Daj mi tę nogę bo Miguel dziwnie się na nas patrzy. Zaraz dostaniesz ochrzan.
- Kontynuując naszą rozmowę to powiedz mi czemu Jo nie chce się do nas przekonać?
- Ona miała dość dziwne życie. Już nie chodzi o to, że straciła mamę. Ale pewnie wiesz, że świat modelek to nie jest bułka z masłem. Przyjaźń tam nie istnieje. Jo od 16 roku życia w tym tkwi. Cud że mi zaufała; dlatego też nigdy jej nie skrzywdzę.
- Rozumiem. Jest jakiś sposób żeby się do nas przekonała?
- Jest. I nad tym pracuję. Pogadamy po meczu, okej?
- Jasne.
- Panowie widzę sobie pogawędki urządzają. - Zbyszek dusza towarzystwa.
- Bez nas. Zemsta musi być - Michał żartowniś.
- Chłopaki, Miguel ma wzrok zabójcy więc proszę was, chociaż udawajcie, że się rozciągacie - upomniał ich Ian. Wszyscy jednocześnie spojrzeli na trenera, którego wzrok ciskał błyskawice na nich.
- Po meczu porozmawiamy - przypomniał lekarzowi Krzysiek.
- Jesteśmy zaproszeni? - poruszał znaczącą brwiami Zbyszek.
- W sumie to tak. Chodzi o Joannę.
- Właśnie, gdzie ona jest?
- Wyjechała do Rosji. O kurwa hahahaha - zaśmiał się po chwili Krzysio.
13 października, Moskwa
- Jakie wy macie pomysły. Nie chciałabym z wami przebywać na zgrupowaniu.
- To tylko część tego wszystkiego - poklepał po ramieniu siostrę.
- Ian nawet nie wie w co się wpakował.
- Nie no, chłopaki jak chcą to potrafią być normalni.
- Jasne. Wierzę bo muszę.
- To po mnie - wskazała po chwili na pana w garniaku trzymającego tabliczkę z jej nazwiskiem.
- Spotkamy się chyba dopiero w Polsce. - Łukasz położył jej rękę na ramieniu. Chwilę się zawahał po czym przytulił siostrę. Ta go tylko poklepała po plecach i z bagażem udała się w stronę szofera.
- Doleciałem - zameldował się Łukasz Krzyśkowi.
- No stary, my tu od zmysłów odchodzimy czy ty żyjesz.
- A czemu miałbym nie żyć?
- No bo leciałeś z Joanną, prawda?
- Tak. Przegadaliśmy cały lot, ale nadal jest dość oziębła.
- Daj jej czas. My tu obmyślamy plan - wydarł się do telefonu Misiek.
- Chłopaki, nie róbcie nic na siłę.
- Dobrze będzie. A, tak w ogóle to wygraliśmy dzisiaj.
- No gratulację. Odezwę się za kilka dni.
- Jasne, trzymaj się.
W samochodzie
- W pokoju ma pani harmonogram pokazów. Około 10 przyjadę po panią.
- Dobrze, zapoznam się z nim.
- Rezerwacja jest na pani nazwisko.
Ten facet traktował ją jakby była w tym nowa. Nie chciała wchodzić mu w słowo, bo mama nauczyła ją szacunku do starszych. Przed hotelem pożegnała się z nim; oddała bagaż boyowi hotelowemu, po czym poszła zameldować się w hotelu. Wjechała windą na swoje piętro i wchodząc do pokoju rzuciła się na łóżko i od razu zasnęła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz