piątek, 18 listopada 2022

Chapter four

18 października, ostatni dzień pokazu, Moskwa
- Jo, musisz założyć inne buty. Te kompletnie nie pasują do stroju.
- Marcus mi je dobrał.
- Sprawdzę czy są jeszcze jakieś wolne, a ty idź do makijażystki.
- Moje by pasowały - odezwała się blondynka siedząca obok Joanny. Spojrzała zdziwiona na dziewczynę.
- Serio chcesz mi je oddać?
- Tak. Dzięki temu nie spieprzymy pokazu - rozmowę blondynek przerwał telefon.
- Już jesteś? - odezwała się modelka. Jo nie zrozumiała nic, dopóki nie usłyszała z ust koleżanki KOCHAM CIĘ.
- Jestem w połowie polką, ale nie znam prawie żadnego słowa w tym języku - odezwała się speszona gdy towarzyszka zakończyła rozmowę.
- Serio? Tak w ogóle to Agnieszka jestem. Z jakiej części Polski jesteś?
- Mieszkam z chłopakiem w Turcji, ale teraz przenieśliśmy się do Łodzi. Tata był z Warszawy.
Jezu Jo, weź się nie zwierzaj. Zamilknij!
- Ja też jestem z Warszawy. Teraz dzwonił do mnie mój mąż. Jak chcesz to po pokazie mogę cię z nim poznać.
- Nie. To znaczy nie trzeba.

Łukasz cholernie nie lubił tych całych pokazów, wieszaków zamiast dziewczyn i dziwnych strojów. Ale chwila, Aga też taka była. Dobra, ale to nie to samo.
Obiecał, że od czasu do czasu wpadnie na jakiś pokazik gdy będzie miał wolne. Akurat dziś wypadał taki dzień. Siedział pośród elity, elegancko ubrany.
- Dzięki Ivan, że ze mną tutaj jesteś.
- To dla mnie przyjemność popatrzeć na tyle pięknych pań.
- Weź se znajdź jakąś kobietę, co?
- Żadna nie jest godna żeby mnie posiadać. - tak, Ivan na serio tak uważał.
- To wasze ruskie poczucie humoru.
- Polki są piękne - westchnął Ivan. Łukasz roześmiał się i spojrzał na wybieg gdzie spodziewał się, że zobaczy Agę. Ku jego zdziwieniu po wybiegu dumnie kroczyła jego siostra.
- Nie wierzę.
- Co jest?
- To jest moja siostra. No tak. Mówiła, że jest cały tydzień na pokazach tutaj.
 - Ty, od kiedy masz siostrę? - zapytał zdziwiony Ivan.
- Od jakiegoś miesiąca. Nie pytaj.

- Chodź, no chodź. Poznasz mojego męża - nalegała Aga ciągnąc Jo przez całe zaplecze.
Nim zdążyła mrugnąć okiem stała przed bratem.
- To jest.. - zaczęła ich przedstawiać sobie Aga.
- Znowu mnie prześladujesz - zaśmiała się Jo.
- Ja? To ty jesteś tam gdzie ja.
- O co chodzi? - widać było sfrustrowanie Agi.
- Kochanie, to jest moja siostra.
- Siostra? To nie jest Jagoda.
- Wyjaśnię ci w domu.
- Jestem Ivan - przywitał się rusek.
- Joanna.
- To co, może skoczymy na drinka - zaproponowała Agnieszka.
- Ja bardzo chętnie. - powiedział Ivan.
- Ja przepraszam, ale..
- Nie ma żadnego ale. Idziesz z nami i koniec - powiedział stanowczo jej brat.
- Łukasz
- Opijemy wygraną SKRY.
- Uh, musisz być taki uparty?
Nic nie odpowiedział, tylko uśmiechnął się triumfalnie do reszty.
- Okej, ale tylko zmienię te cholerne buty.
Jo ruszyła do szatni by potem wrócić już z wygodnym obuwiem na stopach. Z racji wzrostu szpilki lub wyższe buty nosiła głównie na pokazach, ale bardzo uwielbiała je mieć na sobie. 
- To gdzie idziemy?
- Mam pomysł. Może chodźmy do mnie. - Jo sceptycznie spojrzała na Ivana. Znała go kilka minut a już zdążyła się do niego trochę zrazić.
Ku jej szczęściu stanęło na barze.

Agnieszka od zawsze interesowała się siatkówką, ale od strony czysto i wyłącznie teoretycznej. Siatkarz? Dla niej obiekt posiadający dwie ręce, dwie nogi, głowę, tułów, a do tego talent do grania. Nigdy nie marzyła o związku z siatkarzem. Ba, nawet z jakimkolwiek mężczyzną. Nie była lesbijką; co to to nie. Po prostu nie było jej to potrzebne do szczęścia.
Na jednym z meczów siedziała jak zwykle ściskając kciuki za pierwszoligowy klub z jej miasta. Nie zwracała uwagi na przystojnego bruneta, który się ciągle na nią gapił, dopóki nie oberwała piłką w brzuch i nie zaczęła na niego wrzeszczeć. Ten tak się przestraszył że chciał jechać z nią na pogotowie.
- Może jestem chuda, ale słaba nie jestem żeby umierać od uderzenia piłką w brzuch - fuknęła na niego.
- Przepraszam. Może w zamian za to pójdziemy na kawę? - zapytał słodko.
- Chyba kpisz - prychnęła i wyszła z hali. Wkurzył ją. Uh, czemu tacy ludzie chodzą po ziemi.

- Z czego tak się śmiejesz? - zapytał Łukasz widząc jak Aga się z czegoś cieszy.
- Pamiętasz nasze początki? Zupełnie jak oni - kiwnęła głową na swoich towarzyszy, którzy krótko mówiąc za sobą nie przepadali.
- To może kolejkę? - przerwał tę krępującą ciszę Łukasz.
- Z chęcią. Nie wytrzymam tutaj na trzeźwo - odparli jednocześnie Jo i Ivan, co za skutkowało groźnymi spojrzeniami w swoją stronę.
Kieliszek po kieliszku i Jo się rozkręcała. Zaczęła ocierać udem o udo Ivana, a jego ręka dość szybko znalazła się na jej plecach.
- Przecież ona ma chłopaka - wyszeptała Aga.
- Póki nic nie robią nie będziemy reagować. Chodź na parkiet, kocico.
- Chyba za dużo wypiłam - zaśmiała się Jo i odsunęła od Ivana.
- Jesteś chociaż milsza.
- Ty też.
- Ja z natury jestem miłym człowiekiem. Szczególnie gdy mam obok siebie piękne kobiety.
- I tak mnie nie zdobędziesz. Mam chłopaka.
- Gdzie? - rozejrzał się chamsko po sali.
- Pracuje w Polsce - wyburczała.
- W Polsce. A my jesteśmy w Rosji. Co się zdarzyło tutaj, to tutaj zostaje.
- Co proponujesz?
- Chodź na parkiet. Już samym tańcem cię podniecę - wyszeptał jej do ucha, jednocześnie penetrując jego wnętrze.
Chwiejnie wstała i seksownym krokiem ruszyła na parkiet. Nim się zorientowała, objął ją swoimi ramionami i zaprowadził w róg sali.
- Dojdziesz na osobności kochana.
- Czy ty kurwa zawsze jesteś taki szybki?
- To zależy. Dzisiaj mam ochotę się dobrze zabawić, a ty się rozluźnisz.

Łódź
Dzwonił do niej piąty raz i nadal nic. Łukasz też nie odbierał. 
- Kolego, co to za mina.
- Nie mogę się dodzwonić do Łukasza ani do Jo.
- Dzisiaj to zapomnij. Pewnie poszli na imprezę.
- Dobra, oddzwoni. My też idziemy na miasto - wparował do pokoju Zbyszek. 

Klub, Moskwa
- Zbieramy się - podeszła do nich Agnieszka. Mieli szczęście, że teraz a nie pięć minut wcześniej gdy Jo przechodziła ekstazę. Jak to kurwa możliwe żeby samym językiem szalejącym po szyi doprowadzić kogoś do orgazmu? 
A sorry, był jeszcze członek ocierający się o jej plecy. 
- Tak tak. Tylko że wy jedziecie w przeciwnym kierunku - skrzywił się Ivan.
- Ale ty masz po drodze. Odwieziesz moją siostrę całą i zdrową?
- Może jestem pojebany, ale o ludzi umiem dbać - oburzył się Rosjanin.
- Wyluzuj. Taksówka już po was przyjechała. Zadzwoń jak dojedziesz - zwrócił się do Jo.
- Jasne. Do zobaczenia - uściskała brata i wsiadła do taksówki.

wtorek, 1 listopada 2022

Chapter three

12 października, Lotnisko Okęcie
- Ian, zadzwonię jak dolecę. Lepiej pilnuj chłopaków.
Jo wylatywała na kolejny pokaz. Tym razem: kierunek Moskwa. Jak zwykle na lotnisku miał czekać na nią ktoś kto odbierze i zawiezie do hotelu. Usiadła na krześle i cierpliwie czekała na swój lot. Wyjmowała właśnie książkę z torby gdy przelotem spojrzała na tłum. Stał w kolejce po bilet. "Nie no, to są chyba jakieś żarty" pomyślała wkurzona.

Poziom niżej
- Ziomuś, pojechałbym z tobą, ale wiesz nowy sezon. Trener by mnie zabił gdybym nie wstawił się na mecz.
- Przecież rozumiem. Nie jestem dzieckiem żeby nie dojechać do Warszawy. - zaśmiał się Łukasz.
- No nie wiem nie wiem. Lepiej powiedz mi kiedy masz zamiar nas odwiedzić.
- Dopiero wyjechałem a ty już się pytasz o powrót.
- No stęskniłem się przecież. Już sześć godzin cię nie widziałem - Krzysia ewidentnie trzymały się dzisiaj żarty.
- Ty mnie nie czaruj. Zadzwonię jak dolecę bo właśnie wchodzę na lotnisko.
- Pozdrów niedźwiedzie.
Łukasz stanął w kolejce po swój bilet; wyjątkowo na lotnisku panował mały ruch.
Dochodziła godzina 20 gdy odebrał bilet i z bagażem szedł usiąść, gdy jego wzrok przykuła znajoma postać.
- Mam już urojenia - zaśmiał się do siebie gdy dziewczyna się odwróciła i okazała się całkiem obcą osobą.
Godzinę później gdy przechodzili przez odprawę, znowu zobaczył tę dziewczynę. Gdy się odwróciła jednak to nie była ona.
- Joanna? - zapytał zdziwiony.
- Znowu ty - westchnęła.
- Co ty tutaj robisz? Lecisz gdzieś?
- Nie. Tak mnie wpuścili do samolotu.
- Ha ha ha. Widzę, że humorek masz po tatusiu.
- Humorek mam swój. Czy ty kiedykolwiek przestaniesz mnie prześladować?
- Siostra, przecież my się nie musimy ciągle kłócić, prawda?
- Chyba powiedziałam ci, że kontakt z tobą i z wami jest mi zbędny.
- Ale ja nie odpuszczę. Chłopaki też. Krzysiu mówił, że Ian zostaje na sezon. Przez ten czas zdąży was do siebie przekonać.
- Jaki jest cel w tym że chcesz mnie poznać, co?
- Chce mieć siostrę. Nie będę ci opowiadał teraz ckliwych historyjek bo nie czas na to. Ale po zniknięciu Jagody nawet nie wiesz jak się ucieszyłem teraz gdy dowiedziałem się, że mam siostrę.
- Jagoda? Kto to?
- Nie czas teraz na to. No więc jak?
- Dobra, spróbuje. Ale potrzebuje czasu.
- Jasne. A teraz możemy spokojnie i normalnie porozmawiać?
- Jak dwójka osób, które przypadkiem spotkały się w samolocie. Ale nie obiecuj sobie za wiele. Może teraz podczas lotu będziemy rozmawiać, ale nie wiem czy potem też tak będzie. Jasne?
- Tak. Ale uwierz, te kilka godzin z tobą uczyni mnie szczęśliwym, Jo.

Bełchatów, pierwszy mecz w sezonie 2020/2021
- Panie doktorze, kiedy Joanna wraca do Polski?
- Krzysiek,  jak jeszcze raz powiesz do mnie panie doktorze to przypadkiem pomylę leki i po meczu będziesz siedział w kiblu. A wracając do tematu to za tydzień. A co, szykujesz przyjęcie?
- Dobry pomysł. Ale chce jeszcze pożyć.
- Daj mi tę nogę bo Miguel dziwnie się na nas patrzy. Zaraz dostaniesz ochrzan.
- Kontynuując naszą rozmowę to powiedz mi czemu Jo nie chce się do nas przekonać?
- Ona miała dość dziwne życie. Już nie chodzi o to, że straciła mamę. Ale pewnie wiesz, że świat modelek to nie jest bułka z masłem. Przyjaźń tam nie istnieje. Jo od 16 roku życia w tym tkwi. Cud że mi zaufała; dlatego też nigdy jej nie skrzywdzę.
- Rozumiem. Jest jakiś sposób żeby się do nas przekonała?
- Jest. I nad tym pracuję. Pogadamy po meczu, okej?
- Jasne.
- Panowie widzę sobie pogawędki urządzają. - Zbyszek dusza towarzystwa.
- Bez nas. Zemsta musi być - Michał żartowniś.
- Chłopaki, Miguel ma wzrok zabójcy więc proszę was, chociaż udawajcie, że się rozciągacie - upomniał ich Ian. Wszyscy jednocześnie spojrzeli na trenera, którego wzrok ciskał błyskawice na nich.
- Po meczu porozmawiamy - przypomniał lekarzowi Krzysiek.
- Jesteśmy zaproszeni? - poruszał znaczącą brwiami Zbyszek. 
- W sumie to tak. Chodzi o Joannę.
- Właśnie, gdzie ona jest?
- Wyjechała do Rosji. O kurwa hahahaha - zaśmiał się po chwili Krzysio.

13 października, Moskwa
- Jakie wy macie pomysły. Nie chciałabym z wami przebywać na zgrupowaniu.
- To tylko część tego wszystkiego - poklepał po ramieniu siostrę.
- Ian nawet nie wie w co się wpakował.
- Nie no, chłopaki jak chcą to potrafią być normalni.
- Jasne. Wierzę bo muszę.
- To po mnie - wskazała po chwili na pana w garniaku trzymającego tabliczkę z jej nazwiskiem.
- Spotkamy się chyba dopiero w Polsce. - Łukasz położył jej rękę na ramieniu. Chwilę się zawahał po czym przytulił siostrę. Ta go tylko poklepała po plecach i z bagażem udała się w stronę szofera.
- Doleciałem - zameldował się Łukasz Krzyśkowi.
- No stary, my tu od zmysłów odchodzimy czy ty żyjesz.
- A czemu miałbym nie żyć?
- No bo leciałeś z Joanną, prawda?
- Tak. Przegadaliśmy cały lot, ale nadal jest dość oziębła.
- Daj jej czas. My tu obmyślamy plan - wydarł się do telefonu Misiek.
- Chłopaki, nie róbcie nic na siłę.
- Dobrze będzie. A, tak w ogóle to wygraliśmy dzisiaj.
- No gratulację. Odezwę się za kilka dni.
- Jasne, trzymaj się. 

W samochodzie
- W pokoju ma pani harmonogram pokazów. Około 10 przyjadę po panią.
- Dobrze, zapoznam się z nim.
- Rezerwacja jest na pani nazwisko.
Ten facet traktował ją jakby była w tym nowa. Nie chciała wchodzić mu w słowo, bo mama nauczyła ją szacunku do starszych. Przed hotelem pożegnała się z nim; oddała bagaż boyowi hotelowemu, po czym poszła zameldować się w hotelu. Wjechała windą na swoje piętro i wchodząc do pokoju rzuciła się na łóżko i od razu zasnęła.